Foto: Łukasz Gągulski / PAP

Z nowym rokiem nowym krokiem, pomyślał zarząd TVP, a raczej mu się wydawało, że pomyślał i doszedł do wniosku, że zastąpi jeden skandal jeszcze większym skandalem. Tuż przed największą imprezą muzyczną roku, gdzie od zawsze gwiazdą był nasz polski, Zenek, media publiczne dostały pierwszy sygnał, że wymiana rodzimego Zenka na zagraniczną Mel C, to bardzo zły kierunek. Archiwalna gwiazda Sapce Girls wycofała się z koncertu „Sylwester Marzeń”, co więcej argumentowała to homofobią partii rządzącej i chociaż dosłownie tego nie powiedziała, to wszyscy wiedzieli o co chodzi.

Ponoć za jedyne milion dolarów, w ostatniej chwili TVP zastąpiła Mel C na częściowo swojsko brzmiące Black Eyed Peas i już po samej nazwie zespołu starzy górale ostrzegali, że będzie burza. No i burza się zaczęła od pierwszego wejścia na scenę Black Eyed Peas, które założyło tęczowe opaski LGBT. Po Internecie natychmiast zaczął się nieść śmiech zwolenników opozycji i konsternacja wyborców PiS.

Tymczasem jeden z dyrektorów mediów publicznych, wspomniany w powyższym wpisie zachowywał stoicki spokój i zapewniał, że wszystko jest zaplanowane.

Nie sposób inaczej zrozumieć wpisu pana Samuela Pereiry niż dosłownie, czyli władze TVP nie tylko wiedziały, że ” Black Eyed Peas”, wyjdzie na scenę w tęczowych opaskach, ale taki był plan. W kolejnej części planu jeden z liderów zespołu pochwalił siebie i swoich kolegów za tolerancję, ale jednocześnie wyraźnie podkreślił, że nie mają z nietolerancyjnym PiS nic wspólnego.

Jesteśmy za jednością, miłością, tolerancją, harmonią. NIE jesteśmy “Black Eyed PiS”.

W tym samym nagraniu muzyk mówił, że jest zaskoczony Polską, krajem na końcu świata, który się nie okazał taki dziki, jak mu się wcześniej wydawało.

Jesteśmy za pokojem, jednością, tolerancją harmonią. Czasami trzeba pojechać tam, gdzie ludzie mają inne spojrzenie, aby ich zainspirować i pokazać im, jak wygląda tolerancja. Więc świetnie było tutaj być. Polska to niesamowity kraj.

Okazało się, że wyposażone w tęczowe opaski Black Eyed Peas nie wszystkich do siebie przekonało, a najmniej przekonało posłów „Solidarnej Polski”, szczególnie Janusza Kowalskiego, który „zaplanowaną” akcję Samuela Pereiry nazwał wprost homopropagandą.

Z kolei Marcin Warchoł, również z „Solidarnej Polski”, wdał się nawet w bezpośrednią polemikę z muzykiem zespołu Black Eyed Peas, a wszystko zaczęło się od zmiany nazwy „Sylwestra Marzeń”, na “Sylwestra Wynaturzeń”, której dokonał polityk. Na politycznie poprawną odpowiedź amerykańskiego artysty nie musiał długo czekać:

Ludzie to ludzie i wszyscy powinniśmy praktykować wzajemny szacunek i miłość wobec wszystkich ludzi na ziemi – odpisał will.i.am.

Warchoł próbował jeszcze ripostować, wyrzucając interlokutorowi hipokryzję, ale znów zderzył się z odpowiedzią typu „pomidor”.

Dlaczego nie zbojkotowałeś mistrzostw świata w Katarze w związku z traktowaniem kobiet, migrantów i społeczności LGBTQ+ w tym kraju? Sprzedawałeś zasady dla zysku. Hipokryzja – napisał polityk „Solidarnej Polski”.

Pojechaliśmy tam, by szerzyć MIŁOŚĆ… po co bojkotować, gdy można jechać bezpośrednio do źródła, które potrzebuje inspiracji. To się nazywa MIŁOŚĆ – odpalił członek zespołu Black Eyed Peas.

Długo się nie zastanawialiśmy w redakcji, czy plan pana Samuela Pereiry na pewno był zaplanowany. Wszystko wskazuje, że PiS i media publiczne otwarły się na nowych zwolenników ze środowisk LGBT, żeby patriotycznie i konserwatywnie walczyć z metką ciemnogrodu. Czy to się powiedzie zobaczymy już wkrótce, przy urnach, ale szczerze mówiąc w tym pomyśle widzimy pewne zagrożenia. Był już w TVP przedstawiciel LGBT, niejaki „Piasek”, jednak zerwano z nim kontrakt po tym jak wzniósł toast „j..ć PiS”.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!