Istnieje wiele sposobów na wychodzenie z kryzysów wizerunkowych i jeszcze więcej podręczników na ten temat, ale w żadnym z nich nie znajdziemy takiej recepty, jaką zastosował Donald Tusk. Stało się wręcz przeciwnie, lider „koalicji 13 grudnia” popełnił kardynalny błąd, przed którym przestrzegają wszystkie poradniki marketingu i to na pierwszej stronie.

Jak brzmi to kardynalne ostrzeżenie? Nigdy nie skupiaj na sobie uwagi, gdy mówisz o sprawach kompromitujących i nie pozwól, aby te sprawy były kojarzone z tobą. Teoretycznie Donald Tusk zastosował się do porady, jednak w praktyce czegoś nie doczytał, ewentualnie nie zrozumiał tekstu. Reakcja Tuska na kryzys związany z sytuacją na granicy z Białorusią była do bólu przewidywalna, po prostu usiłował całą winę przerzucić na śmiertelnego wroga. W tym calu upolował kozła ofiarnego i był nim rzecz jasna „pisowski prokurator” i wszyscy pozostali z PiS:

Po komentarzach pod tym wpisem widać dobitnie, że strzał był całkowicie niecelny i w dodatku kula trafiła w stopę strzelającego, ale to go najwyraźniej nie zraziło, bo w to samo miejsce trafiał kilka razy:

Tusk, jego partia, zaplecze medialne i polityczne są jednoznacznie kojarzone z brutalnymi atakami na Straż Graniczną i Wojsko Polskie, dlatego prymitywna próba obciążania PiS tym, co się tam dzieje nie miała prawa się udać. Nawet przy potężnej przewadze medialnej nie udało się przeprowadzić tej prymitywnej operacji i tym większa jest to porażka, że wspomniane media nie przyłączyły się do „narracji”. Oczywiście jakieś próby przez TVN24 i GW były podejmowane, ale o dziwo natychmiast zostały storpedowane, czy raczej zlinczowane przez Internet i cześć odważniejszych dziennikarzy głównego nurtu.

Tusk ciągle żyje w realiach roku 2007, gdy mógł do woli prowokować Kaczyńskiego i przykrywać tym wszystkie porażki oraz tragedie, ze smoleńską na czele. Czasy się zmieniły, a monopol medialny, polegający na przewadze jednaj orientacji politycznej, wytworzył paradoks. Media z tej samej politycznej półki muszą ze sobą konkurować, żeby utrzymać się na rynku albo zdobyć jak najwyższą pozycję. Mechanizm ten napędza wszelkie sensacje i jeśli coś „grzeje” opinię publiczną, to nie ma siły, żeby media nie skorzystały z okazji do zarobku.

Tym sposobem zwinął się parasol ochronny nad Tuskiem, przynajmniej w tych najbardziej bulwersujących sprawach i takie ordynarne sztuczki, jak z prokuratorem Janeczkiem nie tylko nie przynoszą korzyści, ale z dużym prawdopodobieństwem przyniosą straty. Tusk przeszarżował z cynizmem, kłamstwem i bezczelnością, tym samym skupił uwagę i gniew ludu na sobie, zamiast na „pisowskim prokuratorze”, za co może słono zapłacić w najbliższą niedzielę, gdy zostaną ogłoszone wyniki wyborów.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!