Foto: Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta

W 2015 roku ówczesna partia rządząca przechodziła przez jeden wielki kryzys wizerunkowy, który zaczął się znacznie wcześniej. 9 września 2014 roku premier RP i lider PO uciekł do Brukseli, po aferze podsłuchowej i został „królem Europy”. Puste miejsce po Tusku miała wypełnić Ewa Kopacza, ale szybko się okazało, że nie jest tak błyskotliwa w nawijaniu makaronu na uszy, jak jej poprzednik. Wpadka goniła wpadkę, a jedynym pocieszeniem był Bronisław Komorowski, który wizerunkowo wypadał jeszcze gorzej i głównie przez to przegrał wybory.

Afera podsłuchowa na trwałe wprowadziła do języka powszechnego takie frazy jak: „ośmiorniczki”, „ch..j, dupa i kamieni kupa”, „państwo teoretyczne”, „murzyńskość”. Natomiast Ewa Kopacz zasłynęła roboczymi wizytami, ze szczególnym uwzględnieniem kulinariów. Do kanonu kampanii politycznej przeszło słynne wąchanie „kotlecika” w Warsie Pendolino:

A w innej odsłonie kampanii Ewa Kopacz chciała koledze postawić loda:

Było danie główne, to trzeba było zadbać o deser, wiadomo jednak, że wszystkie te wysiłki kulinarne i robociarskie inspekcje spełzły na niczym. Platforma Obywatelska podwójnie przegrała wybory i utraciła władzę w: Sejmie, Senacie i Pałacu Prezydenckim. Od pierwszej chwili porażki politycy i wyborcy PO zaczęli głośno wyrażać tęsknotę za „królem Europy”, nazywanym również „rycerzem na białym koniu”. Tusk uważnie się wsłuchiwał w prośby błagalne o powrót do kraju, ale zdecydował się na to dopiero wówczas, gdy stracił wszystkie profity w UE.

Gdy się Donald Tusk w Polsce pojawił, pierwsza euforia dość szybko zamieniała się w nerwowość wywołaną brakiem skuteczności. Odmienianie przez przypadki nazwiska Kaczyńskiego i jego partii PiS nie przyniosło większych efektów PO i Tuskowi. Z tego powodu spece o kampanii wymyślili, że partia liberalna musi być bliżej prostego człowieka. Po zmianie strategii Donald Tusk zaczął najpierw obiecywać benzynę za 5 złotych, potem mieszkania za 0% kredytu, a teraz chciałby obniżyć cenę cebuli i pomidorów. Najbardziej znamienne w tym wszystkim jest jednak to, że Tusk wszedł w buty Kopacz i zaczął wąchać potrawy:

Rodowici Ślązacy przecierali oczy ze zdziwienia, gdy się dowiedzieli, że tak wygląda „tradycyjny śląski obiad”, ale trzeba oddać przewodniczącemu Tuskowi, że w przeciwieństwie do Ewy Kopacz wąchał swoje i za swoje, a przy tym nie stawiał loda koledze.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!