Foto: PAP / Leszek Szymański

Pewnych procesów nie da się uniknąć, bo są naturalne i bezpośrednio zasilane ludzkimi słabościami. W polityce, jak w małżeństwie, występują te same banalne etapy, najpierw jest zauroczenie, potem małżeństwo i miesiąc miodowy, ale po chwili zaczyna się walka o pilota i podniesioną deskę w ubikacji. Gdy politycy z „koalicji 13 grudnia” zapewniali, że dla nich nie liczą się stołki i apanaże, a w dodatku nie zamierzają się kłócić, tylko budować pomyślność obywateli, można się było uśmiechnąć pod nosem.

Miesiąc miodowy dawno minął i w „koalicji 13 grudnia” kotłuje się niemal w każdym miejscu i każdego dnia. Najgłośniej mówi się o konfliktach w „Trzeciej Drodze” i na „Lewicy”, ale wnikliwi obserwatorzy widzą, że takie same wojenki wewnętrzne są prowadzone w „Koalicji Obywatelskiej”. Na to wszystko nakłada się rywalizacja pomiędzy koalicjantami i coraz większy brak wzajemnego zaufania. W takiej atmosferze politycy na nowo próbują układać swoje relacje i nierzadko te wysiłki przybierają groteskową formę, czego najlepszym przykładem jest spór w ramach „Lewicy”.

Krzysztof Gawkowski, obecny szef Ministerstwa Cyfryzacji oraz wicepremier, a do tego jeden z liderów „Nowej Lewicy” miał złożyć nadzwyczajną propozycję Adrianowi Zandbergowi, swojemu koalicyjnemu koledze. Adrian Zandberg stoi na czele „Partii Razem” i jest to jedyne ugrupowanie lewicowe, które nie weszło do koalicji rządzącej. Niemniej „Partia Razem” obiecała wspierać rząd i głosować tak jak cały klub „Lewicy”. Ostatnio się to  nieco pozmieniało i kolega Gawkowski postanowił zagrać va-bank z kolegą Zandbergiem. Taki jesteś mądry i wiesz lepiej, to chodź na ministra, oddam ci swoją tekę! Mniej więcej tak się miał zwrócić Gawkowski do Zandberga. Jaka była odpowiedź?

Powiedziałem mu, że jeśli za mało robimy, to przyjdź do rządu i zostań na moim miejscu. Nie było entuzjazmu. (…) Do rządu się wchodzi po to, żeby coś załatwić, a do polityki się wchodzi, po to, żeby realizować swoje postulaty. Jak ktoś chce być obok rządu, mówiąc, że będzie realizował postulaty, to albo nie rozumie polityki, albo z premedytacją zakłada, że na tym obstrukcyjnie będzie budował swoją karierę polityczną – powiedział wicepremier Gawkowski na antenie TVN24.

Jak widać minister Gawkowski raczej próbował upokorzyć Zandberga niż go nobilitować, ale trzeba też pamiętać, że wcześniej „Partia Razem” nie miała litości dla całej „koalicji 13 grudnia”, a co za tym idzie i do „Nowej Lewicy”, do której należy Krzysztof Gawkowski.

Rada Krajowa uznała, że dalsze funkcjonowanie tak, jak to było do tej pory, nie ma większego sensu. Oczekujemy od Zarządu Krajowego podjęcia rozmów z władzami Nowej Lewicy na temat tego, czy jesteśmy w stanie wypracować nowy sposób wspólnego funkcjonowania – powiedział dla PAP Jakub Niewiadomski, członek prezydium Rady Krajowej Razem.

Z tego wynika, że ożywione rozmowy trwają, jednak zdecydowanie nie są to czułe słówka w ramach miesiąca miodowego, ale ostra walka o pilota, połączona z kłótnią o podniesioną deskę w toalecie. W finale takich perswazji albo dochodzi do kompromisu i porozumienia albo do rozwodu. W tym przypadku liczba partnerów i kłótni jest tak duża, że o kompromis będzie bardzo trudno, w przeciwieństwie do rozwodu.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!