Foto: Screen TVN24

13 stycznia 2019 r., podczas gdańskiego finału WOŚP Stefan Wilmont, przy całkowitym braku ochrony ze strony organizatora, za co zresztą organizator został skazany przez sąd, zaatakował nożem ówczesnego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. W wyniku ataku Paweł Adamowicz zmarł w szpitalu. Od pierwszej sekundy tej tragedii związana z Pawłem Adamowiczem Platforma Obywatelska i całe jej zaplecze budowało kapitał polityczny i ideologiczny. Do tej kampanii włączył się również prezes WOŚP Jerzy Owsiak, który najpierw „zrezygnował” ze swojej funkcji, czując się odpowiedzialnym za to, co się stało, a potem odpowiedzialnością za tragedię obciążył Barbarę Pielę, czym w ocenie Sądu Okręgowego w Warszawie naruszył Jej dobra osobiste.

Za śmierć Adamowicza miała też być odpowiedzialna TVP pod rządami PiS, takie zarzuty stawiali miedzy innymi wspomniany Jerzy Owsiak, RPO Adam Bodnar i celebryta Krzysztof Skiba. TVP wniosła prywatne akty oskarżenia przeciw Skibie i Bodnarowi, ale oba postępowania zostały umorzone. Na fali społecznych emocji lub raczej histerii Platforma Obywatelska odcinała polityczne kupony, w powtórzonych wyborach prezydentem Gdańska została Aleksandra Dulkiewicz, która całą swoją kampanię zbudowała wokół tragicznej śmierci Pawła Adamowicza. Karierę polityczną rozpoczęła żona byłego prezydenta Gdańska Małgorzata Adamowicz i została eurodeputowaną z ramienia KO (PO). Brat Pawła Adamowicza, Piotr Adamowicz kilka miesięcy po zamachu z listy Platformy Obywatelskiej wystartował w wyborach parlamentarnych i uzyskał mandat posła.

Sprawa Adamowicza, jako przykład „politycznej nagonki i szczucia” jest też przywoływana w bieżącej walce politycznej, w kontekście „szczucia i nagonki” na dzieci Magdaleny Filiks, które padły ofiarą pedofila, członka PO powiązanego ze środowiskiem LGBT. Przy tym wszystkim polityczne i medialne zaplecze największej partii opozycyjnej skutecznie wyciszyło podstawowe fakty, poczynając od tego, że sami atakowali Adamowicza, łącznie z oficjalnym kandydatem PO na prezydenta Gdańska Jarosławem Wałęsą. Całkowicie zostały przykryte procesy Adamowicza nie tylko te dotyczące nabytych mieszkań w okolicznościach budzących wiele podejrzeń, ale też proces, w którym sąd uznał, że Adamowicz dopuścił się naruszenie nietykalności cielesnej i znieważenia prawicowych działaczy.

Dziś Sąd Okręgowy w Gdańsku wydał wyrok w sprawie zabójcy Stefana Wilmonta i w treści ustnego uzasadnienia zwrócił uwagę na najważniejsze okoliczności, wcześniej szeroko komentowane przez polityków i media. Sąd stwierdził, że morderca nie jest osobą chorą psychicznie, ale taką udawał:

Stefan Wilmont nie jest chory psychicznie, o czym świadczy fakt, że urojenia występowały epizodycznie. Schizofrenia jest procesem przewlekłym. Przeprowadzone badania nie wykazały uszkodzenia centralnego ośrodka nerwowego. U Stefana Wilmonta nie było objawów koniecznych do stwierdzenia schizofrenii. 

Sąd wykluczył też, aby oskarżony był przez kogokolwiek motywowany, jak to sugerowali politycy PO, media, Jerzy Owsiak, Krzysztof Skiba, Adam Bodnar:

Działał całkowicie sam. Nie ma dowodów, by ktoś z nim współpracował. Informacje medialne na ten temat są nieprawdziwe.

Na szczególną uwagę zasługuje jednak inne ustalenie sądu, które całkowicie podważa ponad czteroletnią kampanię polityczną i medialną, prowadzoną przede wszystkim przez partię PO i sprzyjające jej media:

Przedmiotowa sprawa nie była sprawą polityczną. Wiązanie zamachu z polityką ma charakter nadinterpretacji. Skrajność jego poglądów nie była związana z poglądami politycznymi. Występuje tu element zemsty, który nie ma uzasadnienia. Paweł Adamowicz nie miał z osobą oskarżonego nic wspólnego. W mniemaniu oskarżonego był osobą znaczącą, której zabicie będzie głośne. 

Złudzeń co do polityków i mediów mieć nie można, oni z podsycania społecznych emocji żyją, a bez tego giną, dlatego nic się nie zmieni. Pozostaje mieć niewielką nadzieję, że coś dotrze do głów obywateli Najjaśniejszej RP.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!