Foto: https://wielkahistoria.pl

W ostatnich dniach sporo się mówi o ostatecznym porozumieniu państw członkowskich Unii Europejskiej w sprawie zakazu sprzedaży samochodów spalinowych po 2035 roku. Skrótowo podawana przez media informacja jest głęboko myląca i jak zwykle trzeba czytać to, co brukselscy biurokraci napisali drobnym drukiem. Nie jest prawdą, że nie będzie można sprzedawać i rejestrować samochodów spalinowych, jak najbardziej będzie można, ale pod jednym warunkiem. Nowe auta mają być przystosowane do spalania tak zwanych e-paliw, czyli paliw syntetycznych, które w procesie spalania praktycznie nie emitują toksycznych związków.

Poprawkę do przepisów wprowadzono w ostatniej chwili i pod presją wyłącznie jednego państwa, którym są Niemcy. Przypadek? Niemcy rzadko kiedy robią przypadkowe interesy, a e-paliwa mają potencjał liczony w biliardach euro. Pierwsze tego typu paliwo zostało wyprodukowane i co więcej użyte, jakżeby inaczej, dokładnie przez Niemców. Nie powinno tez zaskakiwać, że produkcja ruszyła w czasie II wojny światowej, by zapewnić dostawy dla niemieckiej armii. Ciekawostką jest to, że fabryka syntetycznej benzyny była też zlokalizowana na terenie Polski, dokładnie w Policach. Technologię opracowali niemieccy naukowcy Franz Fischer i Hans Tropsch z Instytutu Cesarza Wilhelma i jeszcze w czasie wojny Niemcy udostępnili patent Japonii, natomiast po wojnie technologię przejęli Amerykanie.

Benzyna syntetyczna była produkowana nie tylko w czasie II WŚ, ale też podczas kryzysu paliwowego w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, jednak po obniżce cen ropy, produkcja przestała być opłacalna. Współcześnie powstają nowe technologie między innymi pozyskiwania e-paliw z dwutlenku węgla. Ludzie myślący zdążyli się już przyzwyczaić do absurdów „klimatycznych”, ale ten powinien zrobić wrażenie nawet na najbardziej doświadczonych obserwatorach. Oczywiście i tutaj prekursorami są Niemcy, dokładniej niemiecki gigant Porsche, który uruchomił fabrykę w Chile. Paliwo produkowane przez Porsche w dużym skrócie jest oparte na specyficznym połączeniu wody i CO2. Początkowo CO2 miał być pozyskiwany z powietrza, jednak w praktyce okazało się, że jest to proces zbyt czasochłonny i tym samym drogi. Dlatego do fabryki Porsche „Haru Oni” CO2 jest dowożony w cysternach.

Z komunikatu wydanego przez Porsche wynika, że po okresie pilotażowym planowanym do 2025 roku, produkcja ma wzrosnąć do 55 milionów litrów rocznie, co pozwala zatankować około 66 000 samochodów. Jednak dwa lata później ma już być dostępnych 550 milionów litrów rocznie. Ponadto niemiecki koncern zakłada, że po uruchomianiu masowej produkcji e-paliwo będzie stanowić około 4% rynku, ale do 2050 roku ma przejąć rynek w całości.

Pewne jest, że dalekosiężne plany podlegają rozmaitym korektom i wszystko tak naprawdę może się zmienić, ale warto zwrócić uwagę na kilka znaków na tej samej drodze. Poprawkę do unijnych przepisów po wielkiej batalii wprowadziły Niemcy, które technologię paliw syntetycznych opracowują od czasów II Wojny Światowej, a w tej chwili znów są pionierami w produkcji i nie chodzi wyłącznie o Porsche. Jeśli ten projekt Niemcom się powiedzie staną się nie tylko potentatem motoryzacyjnym, którym i tak są, ale zarobią biliardy euro na sprzedaży paliw, pozyskiwanych z praktycznie niewyczerpalnych zasobów naturalnych.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

1 KOMENTARZ

  1. Historia podobna do tej z żarówkami „energooszczędnymi”.
    Robi się ludziom wodę z mózgu jakie te zwykłe żarówki są niedobre i w ogóle , by za te pseudooszczędne kasować dziesięć razy więcej a następnie podnosi się cenę energii elektrycznej.
    Teraz to już człek się zastanawia czy 10W żarówka LED w pomieszczeniu 4 metry kwadratowe to nie za dużo i czy nie trzeba będzie przepraszać Gretę.
    Nie dajmy się zwariować.