Przed ponownym wyborem na szefową Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen nie tylko zapewniła, że projekt „zielony ład” będzie kontynuowany, ale obiecała przyśpieszenie. Było to cyniczne zagranie, które jednak zapewniło jej głosy „Zielonych” i zdecydowane zwycięstwo w wyborach. Niektórzy analitycy sądzili, że obietnica po wyborze zostanie skorygowana, ale nic na to nie wskazuje. UE ma kolejny szalony pomysł i zamierza go zrealizować do 2035 roku.
W tym samym roku ma obowiązywać zakaz rejestrowania nowych samochodów spalinowych, co wywołało wiele kontrowersji. Jeszcze gorzej wygląda plan zakazu poruszania się samochodami z silnikami diesla posiadającymi normę euro 5 i nawet euro 6. Przypomnijmy, że w tej chwili takie samochody mogą wjechać do „zielonych stref” w polskich miastach, a pierwsza taka strefa od 1 lipca2024 roku działa w Warszawie. Cała operacja wiąże się też z ewidentnym naruszeniem fundamentalnej zasady, która mówi, że prawo nie działa wstecz. Unia planuje typową dla siebie operację, po prostu od 2035 roku mają być zastosowane nowe testy emisji spalin samochodów dopuszczanych do ruchu, ale testami będą objęte również stare samochody.
O tym, że nie jest to plotka, tylko realny plan, najdobitniej świadczy list niemieckiego ministra transportu Volkera Wissinga do Komisji Europejskiej, w którym minister ostrzega, że nowe rygory oznaczają złomowanie milionów samochodów w Niemczech. Po niemieckich drogach porusz się 4,3 miliona samochodów z normą euro 5 dla silników Diesla oraz 3,9 miliona z normą euro 6. Prócz ministra transportu ostro skrytykował KE przewodniczący grupy parlamentarnej FDP w Badenii-Wirtembergii, dr Dr. Hans-Ulrich Rulke.
Dzięki swoim nieodpowiedzialnym pomysłom Komisja Europejska dąży do wywłaszczenia co najmniej ośmiu milionów kierowców diesli. Mogą również zostać dotknięte pojazdy benzynowe. Eksperci i odpowiedzialna polityka zawsze zgadzali się, że muszą istnieć zdefiniowane scenariusze testowe, w których muszą być spełnione wartości dopuszczalne. Jednak z pewnością nie pod górkę z przyczepami kempingowymi na rufie i przy pełnym obciążeniu, ponieważ Komisja Europejska jest teraz za – dr Dr. Hans-Ulrich Rulke, wypowiedź dla FOCUS online.
Ciekawe w tym wszystkim jest to, że mamy do czynienia z wewnętrzną niemiecką rozgrywką, bo szefową komisji jest Ursula von der Leyen, nawiasem mówiąc była minister w niemieckim rządzie i to w trzech różnych resortach. Sytuacja wydaje się paradoksalna, ale z drugiej to typowa gra znana z filmów kryminalnych, w dobrego i złego policjanta. W rzeczywistości wiadomo, że obaj policjanci grają w to samo i o to samo.
Pytanie w co i o co grają Niemcy nie jest łatwe, jeśli chodzi o szczegóły, w których można się pogubić, ale z całą pewnością grają o własny interes. Sama Ursula von der Leyen jest też klasycznym przykładem paradoksu, żeby nie powiedzieć skrajnej hipokryzji. Pani Ursula jako wielka krzewicielka „zielonego ładu” i ograniczenia emisji CO2 mieszka w pałacu pożerającym gigawaty energii i lata prywatnym odrzutowcem na trasach kilkudziesięciokilometrowych.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!