Foto: PAP / www.kmu.gov.ua

W pierwszych dniach konfliktu zbrojnego na Ukrainie Polskę ogarnęła taka fala emocji, że trudno było się przebić z jakąkolwiek racjonalną analizą sytuacji. Najdobitniej amok tamtych czasów oddaje hasło „paliwo może być nawet po 10 zł”, połączone z hasłem „to nasza wojna”. Pomimo tak fatalnych warunków, pojedynczy komentarzy mieli odwagę ostrzegać, że Polskę i Ukrainę prócz nienawiści do Putina i strachu przed agresją rosyjską nie łączy prawie nic.

Wystarczyło spojrzeć na karty historii i areały obu państw, aby wiedzieć, że kwestią czasu pozostaje, kiedy sztucznie wytworzona przyjaźń zamieni się w otwarty konflikt. Dziś już nikt nie chce płacić 10 zł za paliwo, ale większość pyta Donalda Tuska kiedy paliwo będzie po 5 zł, jak obiecał. Bajek o tym, żeby trzeba tworzyć w Polsce korytarze dla zboża ukraińskiego, które ma dotrzeć do głodującej Afryki nie opowiadają już nawet najwięksi fanatycy przyjaźni z Ukrainą. Skończyły się też inne legendy, choćby „O babci, która strąciła helikopter słoikiem ogórków”. Krótko mówiąc wyczerpały się wojenne emocje i zaczęło prawdziwe życie, w tym prawdziwa polityka i walka o własne interesy.

Polska jest nie tylko bezpośrednim sąsiadem Ukrainy, ale i krajem tranzytowym łączącym Wschód z Zachodem, dlatego problem z ukraińskim zbożem jest dla nas podwójny. Musimy chronić swój rynek przed tanim i fatalnej jakości zbożem z Ukrainy, jednocześnie zmagamy się z takimi samymi usługami ze strony ukraińskich firm transportowych. Protesty rolników na granicy z Ukrainą, ale też w całej Polsce, nie zaczęły się tydzień, czy miesiąc temu, tylko w różnej formie trwają od miesięcy, jakie nie od roku. Wcześniej rolnikom ciężko było się przebić ze swoimi racjami, obecnie jest znacznie łatwiej zwłaszcza, że Polacy codziennie widzą w galeriach młodych Ukraińców ubranych w markowe ciuchy i kłóci się ten obraz strasznie z wizją wojennego dramatu.

Ze zmiany nastrojów społecznych korzystają politycy po obu stronach, w Polsce premier Donald Tusk i prezydent Andrzej Duda jak nigdy zgodnie odmówili rozmów z władzami ukraińskimi, które się miały odbyć na granicy. Do takiego dialogu w stanowczych słowach wzywał prezydent Wołodymyr Zełeński, ale nie uzyskał satysfakcjonującej odpowiedzi.

Trzeba nam konkretnych propozycji dla naszego rynku i rolnictwa. To wymaga nie manifestacji z najlepszą wolą, ale wymaga ciężkiej pracy – oświadczył Donald Tusk na konferencji.

To na nas spadają, jako efekt uboczny, rosyjskie rakiety, bo jesteśmy krajem granicznym. Ale to my też niesiemy Ukrainie pomoc. Militarną, transportową… My jesteśmy w awangardzie. (…) Wołodymyr Zełenski może zażądać wszystkiego, ale my nie możemy wszystkiego dać – powiedział prezydent w wywiadzie dla Polsatu.

Zupełnie inaczej do sprawy podeszły władze ukraińskie i dziś na granicy polsko-ukraińskiej pojawiła się delegacja pod przewodnictwem Denysa Szmyhala. Ukraiński premier nie zachował się specjalnie dyplomatycznie, a wręcz pozwolił sobie na oskarżenia i szantaż.

Od sześciu miesięcy żyjemy w warunkach permanentnej blokady granicy ukraińskiej ze strony Polski. Blokada uderzyła w naszą gospodarkę oraz zdolności do jeszcze lepszej obrony. (…) Miesiąc temu w Kijowie premier Polski Donald Tusk mówił o tym, że Polska jest niezawodnym i najważniejszym sojusznikiem Ukrainy w tej śmiertelnej walce ze złem. Zgodziliśmy się, że blokowanie granicy szkodzi naszym krajom i że ważne jest, aby zapobiegać podobnym zdarzeniom. (…) Minął miesiąc i znowu jesteśmy w tym samym punkcie.Widzimy też otwarte prowokacje. (…) Sprawa odblokowania granicy z Polską powinna zostać rozwiązana do 28 marca, w przeciwnym razie Ukraina może zastosować środki odwetowe na przejściach granicznych – oświadczył w piątek premier Ukrainy.

najlepszą wolą, ale wymaga ciężkiej pracy – dodał Donald Tusk.

Przez wiele miesięcy poprzednia i obecna władza w Polsce żyła bajkami, mitami i emocjami, natomiast strona ukraińska korzystała ze statusu ofiary zbrojnej napaści i przyzwyczaiła się wyłącznie do postawy roszczeniowej. Realne i od razu twarde relacje polsko-ukraińskie właśnie zaczęły się kształtować, a „najlepsze” dopiero przed nami.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!