Foto: Rex Features/EAST NEWS /East News

Martina Navrátilová to najbardziej utytułowana zawodniczka w dziejach kobiecego tenisa, jej rekordy do dziś są poza zasięgiem największych gwiazd, łącznie z Sereną Williams, która podczas tegorocznego US Open zakończyła karierę. Dość powiedzieć, że Martina Navrátilová wygrała 167 pojedynków z rzędu, podczas gdy rekord Williams to 76, a szeroko komentowana seria zwycięstw Igi Świątek zakończyła się na liczbie 37. Biorąc pod uwagę, że tenis z czasów Martiny Navrátilovej i tenis z czasów Igi Świętek to dwie rożne epoki, wydaje się, że rekordy słynnej Czeszki na zawsze pozostaną na pierwszych kartach historii tenisa.

Pewne natomiast jest to, że obie tenisistki nie spotkają się na korcie w turniejach wielkoszlemowych, jak również z racji różnicy wieku, z czym ściśle wiąże się kondycja fizyczna, nie jest możliwe zweryfikowanie, która z Pań lepiej posługuje się rakietą. Mimo wszystko doszło do pojedynku tenisowego pomiędzy Martiną i Igą, ale raczej należy go rozpatrywać w kategoriach teorii tenisa, chociaż uwagi odnosiły się do praktyki. Po wygranym meczu Świątek z Amerykanką Pelugą, którego stawką był półfinał US Open, Martina Navrátilová w wywiadzie udzielonym PAP złamała zasadę „zwycięzców się nie ocenia” i poddała krytyce fragment meczu w wykonaniu naszej tenisistki:

Niewiarygodne jest to, że dała się przełamać aż pięć razy w drugim secie 

W odpowiedzi Polka uprzejmie zwróciła uwagę na dwie, jej zdaniem, najbardziej istotne kwestie:

Jeśli chodzi o serwis, to szczerze mówiąc, to nie jest tak, jak w męskich meczach, że faktycznie ten, kto przełamie raz, to najczęściej utrzyma seta. Myślę, że nie ma to większego znaczenia, bo ja też potrafię dużo zrobić z głębi kortu. Wywieram presję i często przełamuję rywalki. Mam również dużo innych narzędzi. 

Bez wątpienia był to mój najlepszy mecz nie tylko w tegorocznym US Open, ale we wszystkich turniejach US Open w jakich grałam dotychczas. 

Z tej słownej wymiany piłek wynika, że Martina Navrátilová nadal dysponuje bardzo mocnym serwisem, ale Iga Świątek gra swoje i z dużą klasą returnuje.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!