Foto: Adam Warżawa

Od samego początku wokół przekopu Mierzei Wiślanej królowała polityczna atmosfera naszpikowana absurdami. Dwie główne partie, jak w każdym innym obszarze, prowadziły prawdziwą wojnę, zmieniając fronty. Na początku PO miała proponować przekop, potem „piniendzy nie było i nie było”, a na końcu partia Tuska twierdziła, że cała inwestycja warta dwa miliardy nie ma najmniejszego sensu.

Niestety do poziomu największej partii opozycyjnej dołączyły opozycyjne media i obywatele o różnych, ale przeważnie antypisowskich przekonaniach. Ulubionym argumentem krytyków były kajaki i motorówka prezesa Kaczyńskiego, tudzież rządowe kutry wojskowe, bo tylko takie jednostki miały po kanale pływać. Krytykowano tę inwestycję na oślep i nie pomagało żadne rozsądne tłumaczenie, że Elbląg to nie Hamburg, ale pomysł na mały port, jakich na świecie funkcjonuje setki. Trzeba przyznać, że rządzący też nie byli bez winy, tworząc wokół przekopu atmosferę inwestycji stulecia, gwarantującej Polsce nieodległość. Tylko dzięki dymisji Jacka Kurskiego z funkcji prezesa TVP nie doszło do koncertu disco polo na brzegach kanału, ale otwarcie i tak nastąpiło z wielką pompą.

Najważniejsze pytanie dotyczy jednak tego, jak przekop funkcjonuje i tutaj mamy pełne zaskoczenie. Nawet optymiści poczuli się zdziwieni, że w sierpniu tego roku przez kanał na Mierzei Wiślanej przepłynęły 342 jednostki, w tym zaledwie 26 państwowych. Reszta to 291 jednostki rekreacyjne, trzy rybackie i 22 komercyjne. Jest to najlepszy wynik miesięczny, a poprzedni rekord należał do lipca, kiedy to kanał przepłynęło 282 jednostki. Od dnia otwarcia, czyli 17 września 2022 r. do 10 września 2023 r. z nowej trasy żeglugowej skorzystało 1311 jednostek.

Tak wysokie statystyki zaskakują tym bardziej, że inwestycja nie jest dokończona i to na bardzo ważnym odcinku. Podstawowym celem było zapewnienie Polsce suwerennego dostępu z Zalewu Wiślanego do Morza Bałtyckiego, bez konieczności korzystania z przeprawy kaliningradzkiej, która każdorazowo wymagało zgody Rosjan. Równie ważne i nadające sensu nowej przeprawie było utworzenie portu w Elblągu, ale do tego konieczne jest pogłębienie dna na Zalewie Wiślanym. W tym miejscu znów odezwała się polityka, władze Elbląga pod zarządem PO nie potrafiły się dogadać z rządem PiS. Na szczęście i o dziwo ta przeszkoda również ma być pokonana.

Parę miesięcy temu dwa ministerstwa: infrastruktury i aktywów państwowych, złożyły samorządowi w Elblągu propozycją dokapitalizowania spółki komunalnej, która będzie zarządzać portem. W sumie ma być przekazane 100 mln zł, ale warunkiem jest większościowy pakiet udziałów w przedsiębiorstwie dla inwestora rządowego. Na razie ostateczne decyzje nie zapadły, zapewne z powodu gorącego okresu wyborczego, ale wiele wskazuje, że po 15 października będzie spora szansa na dokończenie inwestycji. Po pełnym połączeniu Elbląga z morzem ponad wszelką wątpliwość rekordy przepływów przez kanał na Mierzei Wiślanej zwiększą się i to wielokrotnie.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!