Foto: Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

Złośliwi mówią, że media muszą z czegoś żyć i do tej złośliwości należałoby dodać ekspertów, aby zachować pełen obiektywizm. Jeszcze wczoraj wieczorem największe portale, od lewa do prawa, rozpisywały się na temat rzekomej zmiany warty na Kremlu, o czym miały świadczyć dwie okoliczności. Pierwszą było odwołane/przesunięte orędzie Putina drugą oświadczenie Andrieja Kartapołowa, przewodniczącego komisji obrony rosyjskiej Dumy Państwowej, że nie będzie mobilizacji. Dziennikarze bardzo szybko skorzystali z nadarzającej się okazji i zaczęli podgrzewać atmosferę, powołując się przy tym na komentarze publikowane w Internecie.

Świat czekał na orędzie Putina. I się nie doczekał (…) Wbrew zapowiedziom prezydent Rosji Władimir Putin nie ogłosił mobilizacji ani referendów w sprawie aneksji okupowanych terytoriów Ukrainy.  – pisał Bartosz T. Wieliński na portalu wyborcza.pl.

Orędzie Putina odwołane! Przedstawiciel Dumy ogłasza, że powszechnej mobilizacji nie będzie. Ławrow zmierza na szczyt ONZ? – grzmiał portal polityce.pl

Minęło zaledwie kilkanaście godzin i nagłówki wraz z komentarzami zaczęły wyglądać zupełnie inaczej, chociaż po drodze nie zmienił się ani skład redakcji, ani lista zapraszanych do redakcji ekspertów. Po burzliwym wtorkowym wieczorze, zapowiadającym rewolucję na Kremlu, nastąpił środowy poranek grozy, połączony z groźbą wybuchu wojny atomowej. Skąd ta nagła zmiana? Znów zadziałały te same okoliczności, tylko z odwróconym wektorem, Putin nie tylko przemówił, ale ogłosił też częściową mobilizację i referenda w obszarze ługańskim oraz donieckim. Z tą chwilą na portalach zaświeciły się świeże czerwone paski i komunikaty spisane wielką literą „PILNE”. Przy porannej kawie Polacy mieli dodatkowo podnieść sobie ciśnienie czytając między innymi takie treści:

Rosja idzie va banque”. Ekspertka o “referendach” i Moskwie, która “desperacko potrzebuje sukcesu – alarmuje portal gazeta.pl, a dalej czytamy opinię ekspertki (oryginalna pisownia) dr Domańskiej – Jeżeli Rosja stwierdzi, że włącza tereny do Federacji Rosyjskiej, to automatycznie obejmuje je parasolem nuklearnym. Czyli jakikolwiek atak ukraiński może być uznany za powód do użycia broni nuklearnej.

Alarm na Kremlu! Putin ogłosił rozpoczęcie częściowej mobilizacji w kraju. Rosyjska odpowiedź na kontrofensywę Ukrainy? – ostrzega czerwony nagłówek na portalu wpolityce.pl i podnosi poziom emocji w treści artykułu – Prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił częściową mobilizację w kraju, która ma się rozpocząć już w środę, 21 września. Zachodowi zagroził użyciem broni jądrowej – w przypadku „ataku na integralność terytorialną Rosji”. 

Wczoraj przy kolacji cieszyliśmy się upadkiem dyktatora Putina i rychłą zmianą warty na Kremlu, dziś przy śniadaniu boimy się wybuchu wojny atomowej, ale poczekajmy do pory obiadowej, bo wtedy z całą pewnością pojawi się nowa wersja doniesień medialnych i wypowiedzi ekspertów.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!