Już nie sondaże, ale częściowe wyniki zebrane z większości komisji potwierdzają, że wybory we Włoszech ze znaczną przewagą nad lewicową konkurencją, wygrał blok centroprawicy, uzyskując 43% głosów. W samym bloku najlepszy wynik (26%) uzyskała partia Bracia Włosi (Fratelli d’Italia), której liderem jest prawdopodobna przyszła premier Włoch Giorgia Meloni. Na drugi miejscu znalazła się Liga Matteo Salviniego z 8,9% głosów, na trzecim miejscu z wynikiem 8% wylądowała Forza Italia, chyba najbardziej znana włoska partia, z uwagi na ekscentryczną postać Silvio Berlusconiego.

Centrolewica łącznie uzbierała 26% głosów, natomiast najwięcej (19%) do tego wyniku wniosła Partia Demokratyczna byłego premiera Enrico Letty. Oprócz bloków startowały też samodzielne partie, 15% to wynik Ruchu Pięciu Gwiazd, kierowanego przez byłego szefa rządu Giuseppe Conte. Z kolei Trzeci Biegun, innego byłego premiera, tym razem centrolewicy, dostał około 7% głosów.

Przed ogłoszeniem oficjalnych wyników wiadomo na pewno, że stentorem zostanie 86-letni Włoch Silvio Berlusconi, który w 2013 roku po prawomocnym wyroku 4 lat więzienia, za oszustwa podatkowe, stracił mandat. We włoskim Senacie znajdzie się też prezes Lazio, Claudio Lotito, natomiast zaszczytu tego nie dostąpi 95 letnia była gwiazda filmowa Gina Lollobrigida, startująca z listy Włochy Suwerenne i Ludowe, inicjatywy partii komunistycznej i socjalistycznej.

Najgłośniej mówi się jednak o bolesnej porażce lidera Ruchu Pięciu Gwiazd i ciągle jeszcze aktualnego ministra spraw zagranicznych Luigi Di Maio, który opuścił swoją partie i wystartował w ramach świeżo utworzonej formacji – Obywatelskie Zaangażowanie. Manewr ten kompletnie się nie udał i Luigi Di Maio razem z najmłodszym politycznym dzieckiem znalazł się poza parlamentem.

Nowy premier Włoch zostanie wyłoniony spośród liderów bloku centroprawicy, co ma się stać po spotkaniu na szczycie z udziałem: Giorgii Meloni z Braci Włochów, Matteo Salviniego z Ligi i Silvio Berlusconiego z Forza Italia. Trudno się jednak spodziewać, aby premierem Włoch był ktoś inny niż liderka zwycięskiej partii Bracia Włosi, zresztą ona sama w politycznym języku jasno się w tej kwestii wyraziła: „To noc dumy, to czas odpowiedzialności”. Prócz zapowiedzi przejęcia władzy, w czasie wieczoru wyborczego Georgia Meloni nakreśliła swój plan rządzenia i wyraziła ubolewanie z powodu rekordowo niskiej frekwencji:

Jeśli zostaniemy wezwani do rządzenia krajem, będziemy to robić dla wszystkich, by zjednoczyć naród podnosząc to, co łączy, a nie to, co dzieli.

Wyzwaniem jest to, by przywrócić wiarę w instytucje. Zbyt wielu Włochów wciąż nie chce im ufać. Trzeba odbudować relacje między państwem a obywatelami, którzy nie są poddanymi.

Jestem rozgoryczona danymi na temat absencji.

Czytając deklaracje włoskiej polityk, obserwatorzy polskiej sceny politycznej mogą poczuć się, jak u siebie, wszak słowa o „jednoczeniu, a nie dzieleniu”, to chyba najczęstsza mantra powtarzana przez polskich polityków od lewa do prawa. Jak widać politycy pod każdą szerokością geograficzną sięgają po bardzo podobne narzędzia, którymi przekonują do swoich działań i planów.

 

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!