Foto: Jacek Dominski / REPORTER

Trudno się dziwić ludziom, że nie wierzą władzy, a szczególnie tej władzy, która wielokrotnie kłamała i kłamstwem karmi się na co dzień. Co więcej „koalicja 13 grudnia” i jej lider Donald Tusk za każdym razem, gdy są przyłapani na kłamstwie, wypierają się i krzyczą, że to PiS z Kaczyńskim kłamią. Brak zaufania do rządzących powinien być normą u każdego myślącego obywatela, ale jednocześnie nikogo to banalne założenie nie może zwalniać z odpowiedzialności za słowo i własnej wiarygodności.

Poza wskaźnikami etycznymi istnieje jeszcze prosta pragmatyka, która mówi, że przegrać z Donaldem Tuskiem na ringu wiarygodności, to wyjątkowa bolesna porażka. Wszystko wskazuje jednak na to, że część prawicowych polityków postanowiła ścigać się z Tuskiem w produkcji bzdurnych treści i przerzucaniu winy na oślep. Mija trzeci tydzień od dramatycznych wydarzeń na południu Polski, prawie wszędzie odpłynęła już woda i w większości domostw zakończyło się wielkie sprzątanie. Remonty pewnie potrwają jeszcze parę miesięcy, a w niektórych przypadkach lat, ale na pewno minęło wystarczająco dużo czasu, żeby każda rodzina mogła się policzyć. Zawsze i wszędzie najbardziej bolesna jest utrata bliskich, wszystko inne może odbudować i skoro ludzie krzyczeli, że władza ich zostawiła na pastwę losu i żywiołu, to tym bardziej krzyczeliby po tragicznej śmierci: żony, matki, dziecka, babci.

Wystarczy odrobina wyobraźni, aby wiedzieć, co by się w Polsce działo, gdyby w czasie podstopień, wylewów i powodzi zginęło kilkaset ludzi. Byłaby to tragiczna informacja numer jeden obciążająca rządzących, zwłaszcza Donalda Tuska vel „prognozy nie są przesadnie alarmujące”. Oczywistym zatem jest to, że Tusk znany z licznych kłamstw, chciałby tą tragiczną liczbą grać, ale nie w tak głupi sposób, jak to przedstawiają politycy i niestety wyborcy prawicy. W świecie podłączonym do Internetu najzwyczajniej świecie nie da się niczego ukryć, a już na pewno nie kilkuset ofiar powodzi. Donald Tusk musiałby być bardzo niemądrym politykiem, żeby taką operację przeprowadzić i dlatego z pewnością jej nie przeprowadził.

Czołowi politycy Konfederacji, znani prawicowi liderzy opinii, ale też spora część polityków PiS i wyborców obu partii, od wielu dni powtarzają brednie o celowym zaniżaniu liczby ofiar powodzi. Padają różne wartości, od 100 do 400, ale wszystko jest oparte na modelach teoretycznych i żadna z tych makabrycznych teorii nie jest podparta faktami. Po Internecie, jak zwykle zresztą, krążą sensacyjne filmiki i wpisy, alarmujące o tym, że „utopiło się całe wesele” albo ktoś znalazł 7 zwłok w samochodzie. Problem polega na tym, że nikt ludzi z wesela i samochodu nie szuka i nikt nie wkleił zdjęcia samochodu, czy choćby sali bankietowej.

Donald Tusk tylko czekał na takie odrealnione komentarze, które podłapią politycy opozycji i trzeba przyznać, że w tę pułapkę przede wszystkim wpadł Krzysztof Bosak, co może dziwić, bo to jeden z bardziej doświadczonych graczy. Najpierw w Internecie, potem w Sejmie i na końcu w mediach Bosak twierdził, że rząd Tuska podaje nieprawdziwe dane na temat liczby ofiar powodzi. Za tym zarzutem nie idą najmniejsze dowody, jedynie wątłe spekulacje i wydawałby się, że czas najwyższy, żeby się z tej pułapki wygrzebać. Politycy mają jednak poważny problem z przekonaniem o własnej nieomylności, dlatego wolą tkwić w błędzie i się ośmieszać, zamiast wykrztusić z siebie staropolskie „przepraszam”.

Nie warto robić prezentów Donaldowi Tuskowi, niemądre jest też produkowanie przygnębiających informacji o setkach, czy tysiącu ofiar, w czasie gdy ludzie i tak mają się czym martwić. Jeśli kogoś nie stać na przeprosiny, to niech przynajmniej skończy z tą makabreską, która nikomu i niczemu nie służy, poza władzą i Donaldem Tuskiem. Na szczęście nie ma tyle ofiar powodzi ile wieszczyły domorosłe Kasandry i należy się z tego wyłącznie cieszyć!

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

1 KOMENTARZ