Foto: MOHAMMED SALEM / Reuters

Jeszcze kilka lat temu światowa opinia publiczna była skrajnie stronnicza w ocenie tego, co się dzieje na Bliskim Wschodzie i przede wszystkim wokół Strefy Gazy. Zwłaszcza po 11 września 2001 roku od USA po Rosję obowiązywał jeden komunikat i wszelkie nieszczęście na świecie sprowadzono do islamskiego terroryzmu. Nie jest to diagnoza całkowicie pozbawiona podstaw, ale bardzo szybko została wykorzystana do niecnych celów i co więcej wprowadziła więcej chaosu na świecie niż porządku.

Po latach wielu polityków przyznało, że atak na Irak nie miał najmniejszego sensu, podobnie Amerykanie skompromitowali się w Afganistanie. W tym czasie Izrael korzystał z okazji i jeszcze mocniej zaostrzył swój polityczny kurs podkręcając emocje islamskim terroryzmem. Doprowadziło to do wielu nieszczęść i zbrodni ludobójstwa, co w 2024 roku po raz pierwszy potwierdziła międzynarodowa instytucja. Coś takiego było nie do pomyślenia kilka dekad, a nawet dekadę temu. Fakt, że Międzynarodowy Trybunał Karny wydal listy gończe za Benjaminem Netanjahu i ministrem obrony Izraela Yoavem Galantem, dobitnie pokazuje, że konfliktu w tej części świata nie da się traktować jednostronnie, zresztą nigdy nie należało tego robić.

Jeśli do tego dodamy wątek polski i całą serię skandalicznych zachowań oraz wypowiedzi izraelskich polityków, szczególnie po wprowadzeniu nowelizacji ustawy o IPN, która zabraniała obciążania Polski zbrodnią ludobójstwa dokonanego przez Niemców, to nie sposób zrozumieć zachowania polskich polityków, dyplomatów i o zgrozo historyków. Po wczorajszym ataku Iranu na Izrael, który był odwetem za atak na Liban i nie spowodował żadnych ofiar w ludności cywilnej, w przeciwieństwie do ataków izraelskich, na portalu „X” pojawiły się dwa, co najmniej kuriozalne wpisy.

Autorem pierwszego jest skądinąd odważny historyk Sławomir Cenckiewicz, w końcu to on wraz z Piotrem Gontarczykiem poważył się podnieść rękę na „legendę” Lecha Wałęsy, za co był publicznie linczowany przez „autorytety”. Tym bardziej trudno zrozumieć dlaczego opublikował tak infantylny i pozbawiony historycznego spojrzenia komentarz:

Drugi lakoniczny wpis, utrzymany jest w tym samym naiwnym tonie, zamieścił Marek Magierowski, były ambasador Polski w Izraelu i USA, a do niedawna potencjalny kandydat na prezydenta.

Choćby uznać, że jest to standardowe potępienie działań o charakterze militarnym, to i tak nie da się tego pogodzić z obiektywizmem, jaki powinni zachować polscy dyplomaci i historycy, ze szczególnym uwzględnieniem interesu Polski. Bardzo często w mediach używa się takich określeń jak „wojna polsko-polska”, czy „polskie piekiełko”. W kontekście przywołanych wypowiedzi trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że na tej wojnie i w tym piekle inni szatani są czynni, jak mawiał klasyk. Polskie elity przy takiej postawie wobec Izraela jaką prezentują wobec Polski, nie uchwalałby się w Tel Awiwie jednego dnia, po prostu zostaliby wrogami publicznymi. W Polsce szkodzenie Polsce ciągle uchodzi płazem, co gorsza jest nagradzane zaszczytnymi posadami i niemałymi apanażami.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!