Foto: PAP / Paweł Supernak

Podkomisja smoleńska została powołana przez MON w 2016 roku, czyli kilka miesięcy po objęciu władzy przez PiS, a na jej czele nie mógł stanąć nikt inny, tylko Antoni Macierewicz. Powołanie tej podkomisji było związane z wielkimi nadziejami ludzi przez wiele lat domagających się prowadzenia rzetelnego śledztwa, oderwanego od rosyjskich wpływów. Przed 2015 rokiem politycy PiS usiłowali dochodzić prawdy na własną rękę, ale nie dysponowali odpowiednimi narzędziami administracyjnymi i politycznymi, aby przeprowadzić skuteczne badania.

Wszystko miało się zmienić, gdy powstał rząd Beaty Szydło i potem Mateusza Morawieckiego. Czy rzeczywiście coś się zmieniło? Zacznijmy od podstaw i przypomnienia najważniejszych faktów. Obiektywnie rzecz biorąc tragiczny temat katastrofy smoleńskiej od początku był wykorzystywany politycznie przez dwie największe partie: PiS i PO. Prawdą również jest to, że rząd Donalda Tuska całkowicie oddał śledztwo Rosji Putina, a tamtejszy instytut MAK w styczniu 2011 roku ogłosił swój raport i całą winą obciążył polskich pilotów, których naciskał polski „pijany generał” Andrzej Błasik i polski prezydent śp. Prezydent Lech Kaczyński.

W tym czasie, gdy pani Anodina upokarzała Polskę, pan premier Donald Tusk szusował na nartach w Dolomitach, natomiast pan Jerzy Miller stojący na czele polskiej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, obudził się dopiero po kilku dniach i zorganizował konferencję poświęconą tak naprawdę recenzji raportu MAK. Własny raport Polska ogłosiła prawie sześć miesięcy później, w czerwcu 2011 roku. Wyniki badań polskiej komisji, po oficjalnym komunikacie MAK-u nie miały już większego znaczenia, tym bardziej, że zostały skorygowane w niewielkim stopniu. Komisja Millera wykluczyła naciski na załogę i ujawniła wyniki badań śp. gen. Andrzeja Błasik, które nie wykazały alkoholu w organizmie. Dodatkowo winą za spowodowanie katastrofy obciążono rosyjskich nawigatorów.

Ustalenia te w żaden sposób nie uspokoiły opinii publicznej, przeciwnie emocje wokół Smoleńska ciągle były podgrzewane, między innymi dlatego, że Polacy usłyszeli szereg kłamstw z ust najwyższych przedstawicieli władz państwowych, w tym z ust byłej Marszałek Sejmu i Premier RP Ewy Kopacz. Niesławne przekopanie ziemi smoleńskiej na dwa metry w głąb, w celu odnalezienia szczątek samolotu i ofiar katastrofy, stało się symbolem podległości, nieudolności i po prostu kłamstwa.

Przeciwwagą dla kompromitacji państwa polskiego był Zespół Parlamentarny ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Tu-154M z 10 kwietnia 2010 roku, powołany w listopadzie 2011 roku. Rożnie można oceniać zarówno Antoniego Macierewicza, jak i jego zespół, ale dwie rzeczy wydają się pewne. Po pierwsze do 2015 roku praca tego zespołu była nie do przecenienia, pomimo błędów jakie popełniono, był to jedyny słyszalny głos wymuszający podejmowanie czynności przez rząd Donalda Tusk, który z przyczyn politycznych forsował lekko skorygowaną rosyjską wersję ustaleń przyczyn katastrofy. Pod drugie po roku 2015 działania Antoniego Macierewicza w podkomisji smoleńskiej niestety okazały się jedną wielką kompromitacją.

Podkomisja smoleńska nie ustaliła nic nowego, a jej członkowie wzajemnie się pokłócili i zarzucali sobie naukową nieuczciwość. Przedstawiono kolejne animacje i zdjęcia, zamówione ekspertyzy z instytutów zewnętrznych, ale niczego nowego się nie dowiedzieliśmy i prawdopodobnie już się nie dowiemy. Jak w takich okolicznościach traktować rytualne słowa Jarosława Kaczyńskiego:

Wiadomo, że komisja przedstawiła raport, konkluzje są jasne – zamach, niewątpliwie zorganizowany z inicjatywy Putina. Likwidację tej komisji można potraktować jako bardzo poważny prezent dla Putina. Już niedługo minie 14 lat od tego wydarzenia, a Putin jest w dalszym ciągu, zamach na głowę państwa to jednak praktyka spotykana bardzo rzadko w przypadku innych głów państw.

Inaczej niż w czysto politycznych kategoriach powyższych słów traktować się nie da. Ogłoszenie, że to był zamach, bez jednoznacznego potwierdzenia tego faktu, jest wyłącznie działaniem propagandowym. Takie działania w polityce mają swoje znaczenia, ale za to dalsze działanie podkomisji nie miało żadnego znaczenia i sensu przede wszystkim. Antoni Macierewicz po 2015 roku zepsuł niemal wszytko, co wypracował przed 2015 roku, dość powiedzieć, że przed objęciem rządów przez PiS blisko 40% Polaków wierzyło w zamach, a teraz ta liczba spadła poniżej 20%.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!