Foto: Screen TVN24

W paradokumencie  „Franciszkańska 3”, reżyser Marcin Gutowski w dużej mierze oparł zarzuty wobec Jana Pawła II i kardynała Sapiehy na zeznaniach księdza Anatola Boczka. W książce ks. Tadeusza Sakowicza-Zalewskiego „Księża wobec bezpieki” znajdziemy obszerny fragment poświęcony świadkowi TVN, do którego TVN podszedł całkowicie bezkrytycznie, słowem nie wspominając, że był wieloletnim agent SB, tzw. „księdzem patriotą” i przede wszystkim osobą skonfliktowaną z kardynałem Sapiehą.

Reżyser Marcin Gutowski nie mógł nie znać tych okoliczności, ponieważ korzystał z tych samych akt IPN, z których informacje na temat ks. Anatola Boczka wydobył ks. Tadeusz Isakowicz- Zalewski. Redakcja PatrzyMY.pl całkowicie odrzuca argumenty „Gazety Wyborczej”, obecnie przejęte przez prawicowe media, co doskonale opisał jeden z Użytkowników Portalu Twitter:

<blockquote class=”twitter-tweet”><p lang=”pl” dir=”ltr”>▪️Najbardziej znany Polak<br>▪️Autorytet<br>▪️Obalił komunizm<br>▪️atakowany za pomocą fałszywych dokumentów SB<br><br>Dokładnie tych samych argumentów używa TVN o Bolku i TVP o Papieżu. <br><br>Niezła, nasza, polska schiza. Fiksum-dyrdum 😵‍💫</p>&mdash; Zmutowana normalność💉🧬 ☄🛸 (@TomaszCK1) <a href=”https://twitter.com/TomaszCK1/status/1634171180155379713?ref_src=twsrc%5Etfw”>March 10, 2023</a></blockquote> <script async src=”https://platform.twitter.com/widgets.js” charset=”utf-8″></script>

Nie można jednak rzucać oskarżeń bez weryfikowania źródeł informacji i oceny ich wiarygodności. Natomiast za karygodne i dyskwalifikujące należy uznać celowe pomijanie nawet nie wątpliwości, ale twardych faktów podważających wiarygodność świadka, co w każdym procesie sądowym, czy badawczym, jest uznawane za fałszywe oskarżenie. Ocenę wiarygodności świadka ks. Anatola Boczka pozostawiamy wszystkim Polakom, łatwiej będzie się z tym uporać po lekturze fragmentu książki ks. Tadeusza Isakowicza-Zalewskiego:

Kolejnym agentem, tym razem zwerbowanym i manipulowanym przez UB w wyniku szantażu, był ksiądz Anatol Boczek. Urodził się w 1920 roku we Włocławku. W 1938 roku wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie. Po święceniach w 1943 roku został skierowany do parafii w Krzęcinie koło Skawiny. Doszło tam do ostrego konfliktu z władzami kościelnymi, w yniku którego duchowny porzucił archidiecezję, a następnie, zaraz po zakończeniu działań wojennych, wyjechał do Nowej Soli w Zielonogórskiem, gdzie pracował jako zwykły robotnik. Po pewnym czasie powrócił jednak do Krakowa, przeprosił kardynała Sapiehę i został przywrócony do stanu kapłańskiego. Jako wikary przechodził z parafii do parafii, wszędzie popadając w różnego rodzaju konflikty i w kłopoty na tle obyczajowym.  

W 1947 roku następny incydent z jego udziałem odnotowany został przez
Milicję Obywatelską, która zebrane informacje przesłała do Urzędu Bezpieczeństwa. Wkrótce ubecy nawiązali z księdzem stały kontakt. Dysponując kompromitującymi materiałami, przymusili go do współpracy. W aktach zachował się odręcznie napisany dokument:

Ja niżej podpisany zobowiązuję się dobrowolnie współpracować z organami Bezpieczeństwa i o wszystkich przejawach, wrogiej działalności szkodzącej Polsce ludowej zawiadamiać. Jest mi wiadomym, że za zdradę tajemnicy przyrzeczonej odpowiadał będę przed Wojskowym Sądem Okręgowym. Dla lepszego zakonspirowania się przybieram sobie pseudonim „Luty”,którym będę się podpisywał.
Milówka, 27 II 1949
Anatol Boczek


W następnych latach ksiądz Boczek podpisał kolejne zobowiązanie do współpracy, zmieniając pseudonim na „Porwa”. Wobec funkcjonariuszy bezpieki był całkowicie uległy, wykonywał praktycznie każde ich polecenie. Nie tylko składał liczne doniesienia, głównie na innych księży, ale też angażował się w inspirowane przez bezpiekę działania destrukcyjne na terenie archidiecezji (m.in. jako jeden z pierwszych duchownych zapisał się do Komisji Księży). Brał udział we wszystkich zjazdach 49 i konferencjach „księży patriotów”. To właśnie z inicjatywy UB w czasie jednego z takich zjazdów odczytał publicznie w imieniu zebranych hołdowniczy list do premiera Józefa Cyrankiewicza, co odbiło się głośnym echem w prasie reżimowej. Za współpracę pobierał nieregularne gratyfikacje w wysokości od 5
do 10 tysięcy złotych.

W 1950 roku ksiądz Boczek wraz z kilkoma innymi „księżmi patriotami” został wezwany do Kurii Metropolitalnej w Krakowie, gdzie od kardynała Sapiehy otrzymał nakaz wystąpienia z Komisji Księży. Ponieważ odmówił, został zawieszony w czynnościach kapłańskich i skierowany na przymusowe rekolekcje do jednego z klasztorów. Nawiasem mówiąc, w klasztorze tym jednym z przełożonych był informator o pseudonimie „Eliasz”, który o wszystkim informował swoich mocodawców. Po zdjęciu suspensy księdza Boczka skierowano do parafii w Sieprawiu, a następnie do Raciechowic koło Dobczyc, gdzie proboszczem był jego kolega rocznikowy – a zarazem także „ksiądz patriota” -Jan Osadziński. Ze strony kurii było to świadome posunięcie, bo rzeczywiście w tym nowym, wiejskim środowisku, na dodatek na obrzeżach archidiecezji, agent UB nie mógł wyrządzać Kościołowi znaczących szkód. Początkowo bezpieka próbowała wykorzystywać jeszcze księdza Boczka do inwigilacji m.in. spółdzielni rolniczych. Podjęła również działania, które miały zmienić status duchownego. Kierownik Sekcji I Wydziału XI Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie, Adam Błażejczyk, pisał o tym następująco:

Jeżeli chodzi o dalszą współpracę z wymienionym informatorem, to planujemy go obsadzić na samodzielne stanowisko kapelana zakonnic, które zostały przesiedlone z Zachodu, a zarazem rektora w jednym z miejsc na terenie woj. krakowskiego i przez to stworzyć mu większe możliwości operacyjne w pracy, gdyż jest on całkowicie z nami związany i na tym odcinku mógłby nam oddać duże przysługi. 

Z planów tych nic nie wyszło. W 1956 roku, na fali zmian politycznych, bezpieka sama wyrejestrowała nieprzydatnego współpracownika z sieci agenturalnej. Jako powód podano chorobę alkoholową, a co za tym idzie – znikomą możliwość dalszego wykorzystania operacyjnego. W 1962 roku ksiądz Boczek skierowany został jako wikary do 50 parafii w Wawrzeńczycach. Dwa lata później osiadł na stałe w parafii pw. św. Judy Tadeusza w Krakowie Czyżynach, najpierw jako wikary, a później rezydent. W 1979 roku powrócił do czynnej działalności w Zrzeszeniu Katolików „Caritas”, zostając przewodniczącym komisji opieki społecznej. Zmarł w 1993 roku w Krakowie, w 83. roku życia.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!