Słynna doktryna Jarosława Kaczyńskiego: „Od nas nic na prawo” w rzeczywistości nigdy nie działała, chociaż w pewnym momencie odnosiła sukcesy, gdy Konfederacja nie istniała albo była poza parlamentem. Od 2019 roku sytuacja zmieniła się bardzo i to na niekorzyść PiS, ponieważ zdecydowanie bardziej radykalną partią po prawej stronie jest Konfederacja i siłą rzeczy te dwie formacje walczą między sobą o wyborców.
Nie od dziś też wiadomo, że najbliższe wybory prezydenckie będą ciężką przeprawą dla całej prawicy i realnie patrząc tylko i wyłącznie kandydat wskazany przez PiS ma szansę powalczyć z kandydatem Koalicji Obywatelskiej. Problem polega jednak na tym, że bez głosów wyborców Konfederacji nic z tego będzie i tutaj z pomocą przychodzi Krzysztof Bosak. Konfederacja nie może narzekać na bogactwo kandydatów w nadchodzących wyborach, w grę wchodzą jedynie dwa nazwiska, wspomnianego Krzysztofa Bosaka i Sławomira Mentzena.
Z pewnością bardziej niewygodnym rywalem dla PiS byłby Bosak, który poza nieco udawanym liberalizmem gospodarczym, mówi niemal identycznie, jak większość konserwatywnych polityków i wyborców PiS. Start Krzysztofa Bosaka bez dwóch zdań spowodowałby słabszy wynik kandydata PiS w pierwszej turze, ale ku zaskoczeniu wielu, w tym zwolenników Konfederacji, Bosak publicznie złożył nadzwyczajną propozycję i de facto bez walki wskazał Sławomira Mentzena, jako tego, który powalczy w wyborach prezydenckich.
Wczoraj grupa publicystów i profesorów wezwała do organizacji prawyborów na całej prawicy. Jeśli wszyscy na opozycji wejdą w ten projekt to jestem gotów do rywalizacji. Zwycięstwo i silny mandat od wyborców dawałyby miejsce w II turze i szanse na zwycięstwo z kandydatem PO.…
— Krzysztof Bosak 🇵🇱 (@krzysztofbosak) August 13, 2024
Krzysztof Bosak jest doświadczonym politykiem i musiał wiedzieć, jaka będzie reakcja ze strony PiS, które z czysto politycznych powodów po prostu nie mogło takiej oferty przyjąć. Gdyby PiS zgodziło się na propozycję znacznie słabszej formacji prawicowej, to samo okazałoby słabość, a takich rzeczy zwyczajnie w polityce się nie robi. Zresztą nie ma sensu nad tym deliberować, bo politycy Prawa i Sprawiedliwości już zapowiedzieli, że w żadnych prawyborach na prawicy udziału nie wezmą. W konsekwencji oznacza, to tyle, że Sławomir Mentzen będzie rywalizował w wyborach prezydenckich, a to z kolei wyjątkowo wygodny przeciwnik dla PiS.
Po pierwsze Sławomir Mentzen jest skrajnym liberałem i przedsiębiorcą, który non stop mówi o rozdawnictwie i „pompowaniu socjale”, do tego organizuje infantylne wiece zakrapiane piwem własnej produkcji, czym kupuje wyłącznie młodych. Początkowo większość wyborców Konfederacji widziało w nim nowego lidera, ale po konfliktach z Januszem Korwinem-Mikke i Grzegorzem Braunem, a także po bardzo słabych wynikach w wyborach parlamentarnych, Mentzen stał się niemal wrogiem publicznym w znacznej części elektoratu Konfederacji. No i wreszcie Sławomir Mentzen nie ma najmniejszych szans na przekonanie wyborców PiS, co Krzysztofowi Bosakowi w wielu sprawach się udawało.
Przy takiej konfiguracji politycznej, wynik kandydata PiS, kimkolwiek by on nie był, z pewnością będzie lepszy w pierwszej turze niż przy starcie Bosaka. Co kombinuje sam Krzysztof Bosak, to już odrębna sprawa, ale na pierwszy rzut oka widać, że piecze dwie pieczenie na jednym ogniu: wsadza kolegę na polityczną minę, bo wyniku Bosaka z 2020 roku raczej Mentzen nie pobije, po drugie widać tu jakąś próbę nawiązania współpracy z PiS. Nie chodzi oczywiście o budowanie koalicji, tu i teraz, czy tym bardziej o transfer polityczny, jednak daje się wyczuć, że Krzysztof Bosak to zupełnie inny polityk niż Sławomir Mentzen, również w kwestii porozumienia na prawicy.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!