Wyroki sądowe są w Polsce powszechnie komentowane i krytykowane, co jest zjawiskiem ze wszech miar pożądanym i słusznym. Zazwyczaj dzieje się to w kontekście politycznym, ponieważ sporo sędziów, wbrew prawu, albo nie ukrywa swoich preferencji albo wręcz się angażuje w politykę, co tym bardziej prowokuje do kwestionowania wyroków. Dlatego przy ocenie faktów i opinii warto kierować się zdrowym rozsądkiem nie orzeczeniami sądów, szczególnie w sprawach politycznych, które bardzo często są obciążone politycznymi preferencjami sędziów.
Z drugiej strony błędem byłoby zakładać, że nie zdarzają się wyroki, których treść nie przeczy zdrowemu rozsądkowi i wiele wskazuje na to, że właśnie taki wyrok wydał Sąd Okręgowy w Warszawie. Wczoraj, w trybie wyborczym, do sądu wpłynął pozew Konfederacji przeciw Gazecie Wyborczej. Rzecznik partii Michał Wawer uzasadniał ten krok prawny „kłamstwami i manipulacjami” Gazety Wyborczej na temat programu wyborczego Konfederacji dotyczącego ochrony zdrowia. W ocenie Konfederacji Gazeta Wyborcza podała nieprawdziwe informacje, jakby to ugrupowanie chciało odebrać Polakom dostęp do publicznej ochrony zdrowia, poprzez wprowadzenie limitu wydatków, powyżej którego pacjent będzie musiał opłacić świadczenia medyczne z własnej kieszeni.
Dla osób, które od lat śledzą politykę i postulaty polityków związanych z Konfederacją, już na pierwszy rzut oka pozew wydaje się dziwny i całkowicie sprzeczny z poglądami takich osób jak Janusz Korwin-Mikke, czy Sławomir Mentzen. Politycy ci nieustannie podkreślają konieczność prywatyzowania wszystkiego, co się da, w tym służby zdrowia. Jedna ze słynniejszych tez Janusza Korwina-Mikke głosi, że szpitale i gabinety lekarskie powinny wyglądać tak jak gabinety weterynaryjne, czyli w pełni odpłatne, bo dopiero wówczas będzie konkurencja i jakość usług.
Równie głośno w czasie kampanii wyborczej było o bonie dla pacjenta, to kolejny pomysł Konfederacji i tutaj nie ma żadnej wątpliwości, że 4340 zł na pacjenta rzeczywiście wprowadzało limit, a co się będzie działo po przekroczeniu wartości bonu partia nie potrafiła wyjaśnić racjonalnie, podawała jedynie konieczność dodatkowego ubezpieczenia. Pomimo tych powszechnie znanych faktów Konfederacja domagała się od GW wpłaty 20 000 zł na „Marsz Niepodległości”, a ponadto sprostowania i usunięcia następującego fragmentu artykułu w GW:
Rewolucyjnie jest także w zakresie polityki zdrowotnej. Tu podobnie jak w edukacji ma być bon, tym razem zdrowotny, a sekretem do sukcesu będzie zdrowa konkurencja podmiotów publicznych i prywatnych, które będą obniżać ceny i podnosić jakość. Wartość bonu, jak mówili w mediach politycy Konfederacji, miałaby wynosić 4340 zł. Czy taka kwota na cokolwiek wystarczy, politycy sami nie są w stanie odpowiedzieć. Ale jeśli potrzebne jest droższe leczenie, trzeba będzie wykupić ubezpieczenie. Nie ma w programie likwidacji NFZ (choć wspominał o tym Mentzen), jest za to ‘likwidacja jego monopolu.
Sąd oddalił pozew w całości uznając, że po pierwsze artykuł w GW nie jest materiałem wyborczym, ponieważ nie pochodzi z komitetu wyborczego, natomiast media mają prawo do publicystycznej oceny poszczególnych partii i programów. Szaleństwem byłoby się z tą argumentacją sądu nie zgodzić! Po drugie sąd zwrócił uwagę, że dokładnie takie same tezy, jak w artykule Konfederacja zwarła w swoim programie i na dowód zacytował fragment programu:
Na stronie 112 programu wyborczego zapisano: „Konkretny, zrozumiały koszyk świadczeń gwarantowanych, które ma obowiązek zapewniać każdy ubezpieczyciel. Powszechna świadomość społeczna, że świadczenia nieobjęte koszykiem gwarantowanym wymagają dodatkowego ubezpieczenia lub płatności”.
Nie jest żadną tajemnicą, że dziennikarze Gazety Wyborczej jednoznacznie opowiadają się po jednej stronie sporu politycznego, ale to dotyczy niemal wszystkich mediów w Polsce. Wiadomo też nie od wczoraj, że GW wielokrotnie pisała nieprawdę i manipulowała faktami, dość powiedzieć, że dziś Wojciech Czuchnowski został zmuszony do zamieszczenia przeprosin i ten sam autor przegrał wiele procesów. Jednak w tej sprawie rację ma sąd i GW, nie Konfederacja, która próbuje na drodze sądowej zamknąć usta krytykom i zatrzeć kiepskie wrażenie po swoich równie kiepskich pomysłach programowych.
Wyrok nie jest prawomocny i rzecznik Michał Wawer w oświadczeniu przekazanym PAP już zapowiedział złożenie odwołania. W uproszczonym trybie wyborczym sąd odwoławczy ma 48 godzin na rozpoznanie odwołania i wydanie prawomocnego wyroku.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!