Foto: Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

Dziennikarze „wolnych mediów”, tym razem z grupy Wirtualna Polska, postanowili ruszyć na przysłowiowy bazarek, żeby pokazać jak jest drogo. W całej Warszawie trudno znaleźć kostkę masła za 11,19 zł, dlatego dziennikarka Ewelina Kolecka wybrała się do najbardziej ekskluzywnej dzielnicy przedwojennej Warszawy. Na Żoliborzu, gdzie przy ulicy Adama Mickiewicza mieści się słynna i zapuszczona willa Jarosława Kaczyńskiego, dziennikarka znalazła najdroższe masło w Warszawie, które miało potwierdzać zatrważający poziom inflacji.

W artykule dostępnym pod wskazanym adresem znajdziemy szereg katastroficznych informacji, ale główną jest to, że prezes PiS za bułkę z masłem musiałby w sklepiku oddalonym o 200 metrów od swojego domu zapłacić prawie 12 zł. I nie ma znaczenia, że na tą cenę składa się kostka masła za 11,19 zł i cena kajzerki za 0,79 zł. Wiadomym jest, że Kaczyński smaruje bułkę całą kostką masła, czym drwi z biedy emerytów i trosk dziennikarzy „wolnych mediów”.

W dalszej części artykułu wzburzona Ewelina Kolecka zwraca uwagę, że równie skandaliczne cenę mleka z zerową zawartością tłuszczu, która wynosi 5,39 zł za litr. W następnym akapicie pani Ewelina grzmi, że mleko zawierające 0,5 % tłuszczy kosztuje niewiele mniej, bo 5,19 zł, tymczasem średnia cena mleka o wyżej wskazanych parametrach to zaledwie 4,36 zł.

Prawdziwy dramat zaczyna się jednak dopiero przy cenach warzyw. Cenę kilograma pomidorów Kaczyński ustalił na 21,99 zł, jeszcze więcej biedni mieszkańcy Żoliborza muszą zapłacić za kilogram żółtej papryki (26,99 zł), a zakup czerwonej papryki wiąże się z kosmicznym wydatkiem 29,99 zł.

Na koniec pani dziennikarka Ewelina Kolecka pochyla się z troską nad Jarosławem Kaczyńskim i zwraca uwagę, że chleb powszedni to wyjątkowo dotkliwy wydatek, który uszczupla portfel co najmniej o 5,99 zł. Z treści artykułu można wywnioskować, że najbardziej wpływowy polityk w kraju robi wszystko, żeby w jego najbliższym otoczeniu ceny podstawowych produktów spożywczych doprowadzały do egzystencjalnej zapaści i de facto głodu.

Całej redakcji Wirtualnej Polski nie udało się ustalić na kogo głosuje właściciel sklepiku i czy przypadkiem nie ma na witrynie wymalowanych ośmiu gwiazdek. Nikt z redakcji Wirtualnej Polski nie zastanowił się też nad tym, że ustalenie jaki sklepik znajduje się 200 metrów od „willi” Kaczyńskiego wymaga miej więcej tyle wysiłku, co ustalenie, która posłanka z Zachodniopomorskiego oddała swoje dzieci pod „opiekę” aktywisty LGBT. Najważniejsze jest to, że za cenę masła na Żoliborzu odpowiada Kaczyński, a co się stanie z małym sklepikiem rodzinnym, to już jest poza obroną konstytucji.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!