Złośliwi twierdzą, że dziennikarz to stan umysłu i raczej w swojej złośliwości nie mają na myśli umysłów wybitnych. Czy to stwierdzenie jest krzywdzące, czy oddaje istotę tego zawodu? Jeden rabin powie tak, drugi rabin powie nie, ale pewne jest, że przykładów potwierdzających tę diagnozę na pewno nie brakuje. W dzisiejszej porannej „prasie” pojawiły się sensacyjne i grzmiące publikacje, jak to prezes PiS Jarosław Kaczyński zachował się nieodpowiedzialnie i niebezpiecznie.
Podobne artykułu i materiały dziennikarskie nie są żadną nowością, ale tym razem można się naprawdę szczerze uśmiać i to z lekceważenia zasad bezpieczeństwa, ale niekoniecznie przez Jarosława Kaczyńskiego. Chodzi konkretnie o to, że wczoraj prezes PiS podróżował autokarem na spotkanie wyborcze w Pułtusku i nie zapiał pasów bezpieczeństwa. Wielu Polaków pewnie się w tym momencie zdziwi, o co w ogóle chodzi, pasy bezpieczeństwa w autobusie? No zdarzają się takie przypadki i jeśli się zdarzą, to przepisy mówią, że wówczas pasy należy zapiąć. Jest to jeden z tych absurdów, jakie zostały umieszczone w kodeksach, a w skrócie chodzi o to, że nie ma obowiązku zapinania pasów w autobusach jako takich, natomiast jest obowiązek zapinania pasów w autobusach wyposażonych w pasy.
Na załączonym zdjęciu widać wyraźnie, że Jarosław Kaczyński siedzi bez pasów, ale same pasy raczej są średnio widoczne. Jest więcej niż pewne, że na 1000 ludzi patrzących na tę fotografię, może trzem przyszłoby do głowy, że pasażer podróżuje bez zapiętych pasów i byliby to: producent autobusu, kierowca znający ten autobus i policjant drogówki. Tymczasem od dziś pół Polski wie, że Kaczyński bezczelnie, arogancko i przede wszystkim bezmyślnie złamał przepisy „rozsiadając się na fotelu bez zapiętych pasów”. W jaki sposób Polacy się o tym dowiedzieli? Rozwiązanie zagadki znajdziecie Szanowni Państwo na powyższej dokumentacji fotograficznej!
Na początek przyjrzyjcie się uważnie kto i jak siedzi obok Jarosława Kaczyńskiego? I nieważne, czy to jest pani Justyna Dobrsz-Oracz, czy Kamila Biedrzycka, na pewno jest to dziennikarka. Na tym jednak nie koniec, bo z relacji medialnych wynika, że do prezesa PiS pielgrzymowało i wymieniało się na fotelu wielu dziennikarzy, o czym czytamy na przykład na portalu Onet.pl:
Jednak sam prezes siedział rozpostarty w fotelu i nie widać, by był nimi przypięty. To wykroczenie, za które grozi 100 zł mandatu. Bez zapiętego pasa, można podróżować tylko mając odpowiednie zaświadczenie od lekarza o przeciwskazaniach, dotyczy to na przykład osób niepełnosprawnych lub kobiet w widocznej ciąży
Polityczne emocje związane ze zbliżającymi się wyborami uśpiły czujność wicepremiera? Kiedy rozmawiał z dziennikarzami na pokładzie autokaru, w oczy rzucił się jeden ważny szczegół: otóż nie miał pasów bezpieczeństwa. (…) Na zdjęciach można dostrzec, że autokar, którym podróżował Kaczyński, takie pasy miał.. Jednak i w takich przypadkach zawsze trzeba brać pod uwagę kwestie bezpieczeństwa.
Dzięki dziennikarzom wiemy, że autobus miał pasy i prezes Jarosław Kaczyński pasami nie został przypięty. Ci sami dziennikarze, pełni oburzenia, domagają się ukarania Kaczyńskiego mandatem w wysokości 100 zł, żeby się prezes nie czuł lepszy od innych. Za to żaden dziennikarz nie zauważył, że cała grupa dziennikarzy nie tylko siedziała bez pasów obok Kaczyńskiego, ale jeszcze chodziła po autobusie w czasie jazdy. Mało tego, żaden ekspert, na przykład Marek Kąkolewski, który komentował zachowania Kaczyńskiego dla mediów, nie zwrócił na to uwagi. Na pytanie czy dziennikarz to stan umysłu każdy z nas musi sobie sam odpowiedzieć, bo dziennikarze siebie nie widzą.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!