Foto: Tytus Żmijewski, PAP

Góra z górą się nie zajedzie, ale piekło potrafi zamarznąć i tylko z pomocą całej serii środków stylistycznych można opisać to, co się w ostatnich dniach wydarzyło. Jarosław Kaczyński jest politykiem wywołującym skrajne emocje, ale nikt mu nie przypisze sympatii do Niemiec. Jakiś pojedynczy Niemiec, którego prezes PiS byłby w stanie zaakceptować może jeszcze by się znalazł, a na pewno nie jest to Manfred Weber. W drugą stronę działa to tak samo, Niemcy nie przepadają za Jarosławem Kaczyńskim, natomiast wspomniany Manfred Weber należy do czołówki oponentów.

W takich warunkach i zgniłej atmosferze wzajemnych relacji doszło jednak do cudownego porozumienia pomiędzy politykiem niemieckim i polskim, chociaż żadnych rozmów w tym kierunku nie prowadzili. Kilka dni temu Jarosław Kaczyński bez ogródek odpowiedział na pytanie dziennikarzy, co dalej z losami komisarza Janusza Wojciechowskiego.

Sądzę, że pan komisarz, i dzisiaj go będę telefonicznie, bo nie mogę inaczej, prosił o to – powinien zakończyć swoją misję. Ale czy zakończy, tego po prostu nie wiem, bo ja nie mam żadnego wpływu na to, czy on jest komisarzem, czy nie. To jest wyłącznie jego decyzja, ale ze względu na te bardzo niefortunne wypowiedzi, powinien tę swoją misję zakończyć. To zresztą jest jej skrócenie tylko o kilka miesięcy, bo przecież kolejny komisarz będzie wyłoniony przez obecną większość ­– odpowiedział Kaczyński na konferencji w Sejmie.

W PiS panuje teraz spora nerwówka, są to charakterystyczne reakcje dla partii, które tracą władzę i to po dwóch kadencjach. Gdy się przegrywa to szuka się winnych porażki i najwyraźniej jednym z winnych w oczach prezesa PiS ma być Janusz Wojciechowski, jednak on widzi sprawy zupełnie inaczej.

Ja się zastanawiam, co mógłbym zrobić inaczej w sprawach rolniczych i powiem szczerze, że nie widzę takiej sprawy w tej chwili. Przyjmowanie odpowiedzialności za to, byłoby przyznaniem się do niepopełnionych błędów. Muszę zachować zimną krew.

Wojciechowski wbrew słowom Kaczyńskiego ma czego bronić, rzeczywiście do końca jego kadencji pozostało zaledwie kilka miesięcy, ale to jest też kilkadziesiąt tysięcy euro miesięcznie, dokładnie 22,7 euro, czyli około 100 000 zł. Poza tym komisarz Wojciechowski ma prawo bronić swojego honoru oraz niewinności i najwyraźniej z tego prawa korzysta. Szanse na obronę stanowiska ma jednak niewielkie, bo o ile Jarosław Kaczyński może tylko prosić, o tyle Manfred Weber jako szef  EPL, największej partii w Parlamencie Europejskim,  jest w stanie realnie zagrozić dymisją i taką groźbę właśnie sformułował. 

Komisarzowi ds. rolnictwa nie tylko nie udało się skierować Komisji w stronę bardziej pełnego szacunku i opartego na współpracy podejścia do rolników, ale także nie udało mu się umieścić bezpieczeństwa żywnościowego i produkcji żywności w centrum prac Komisji. Podczas gdy europejscy producenci żywności proszą po prostu o nadzieję na perspektywę gospodarczą, komisarz ds. rolnictwa był w większości nieobecny, a nawet unikał debaty na posiedzeniu plenarnym w szczytowym momencie protestów rolników. W związku z tym Europejska Partia Ludowa nie widzi możliwości, aby komisarz się z tego otrząsnął. W związku z tym wzywa do jego dymisji do – dał przewodniczący eurogrupy w rozmowie z Onetem.

Trudno podejrzewać, żeby panowie Kaczyński i Weber w tej sprawie się w jakikolwiek sposób porozumiewali, byłaby to polityczna katastrofa dla jednego i drugiego, ale fakt pozostaje faktem. Dymisji Wojciechowskiego domagają się Jarosław Kaczyński i Manfred Weber, co jednoznacznie świadczy o tym, że komisarz do spraw rolnictwa ma fatalne notowania i dlatego został poddany gigantycznej krytyce ponad politycznymi podziałami.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!