Foto: policja.gov.pl

Już na wstępnie trzeba wyraźnie podkreślić, że nieuprawnione używanie „radio-stopu”, czyli hamowania pociągów za pomocą sygnału radiowego, to żadna nowość. Po drugie ten proceder wywołuje komplikacje w transporcie kolejowym, ale w najmniejszym stopniu nie zagraża bezpieczeństwu pasażerów i składów. Po trzecie teorie o zorganizowanej akcji rosyjskich służb wydają się tak prawdopodobne, jak atak Wagnerwoców na Przesmyk Suwalski i w dużej mierze są generowane przez media i polityków na potrzeby kampanii wyborczej.

O co w takim razie chodzi i jako długo to trwa? Zacznijmy od końca! Trwa to od samego początku, czyli od momentu wprowadzenia bardzo prostego, ale też niezawodnego pod względem technicznym systemu. „Radio-stop” to nic innego jak sygnał radiowy wysłany do pociągu, który najczęściej automatycznie, a czasami z udziałem maszynisty, uruchamia układa hamulcowy. Cały system jest dodatkowym zabezpieczeniem, który ma służyć w sytuacjach awaryjnych i zapobiegać kolizjom składów. Dlatego też jego uruchomienie, nawet nieuprawnione, nie wywoła tragicznych skutków, ale rzecz jasna opóźnia komunikację na torach.

Przy wszystkich zaletach systemu, występuje też jedna wada i jest nią brak odporności na ludzką głupotę oraz złą wolę. Ponieważ wszystko jest oparte na sygnale radiowym, to przy pomocy prostego sprzętu, do nabycia na popularnym portalu akcyjnym za 100 do 200 zł, można wysłać „radio-stop”. Taką zabawę w ostatnim czasie urządzili sobie pijany 24-letni krótkofalowiec i jego kolega 29-letni policjant. O sprawie zrobiło się głośno i media swoim zwyczajem zaczęły nagłośniać kolejne przypadki, w tym takie, które sugerowały udział rosyjskich służb, na co miało wskazywać pojawienie się hymnu Rosji i innych komunikatów w tym języku.

Tymczasem podobne „zabawy” rozmaici „dowcipnisie” urządzali od lat. Dane Urzędu Transportu Kolejowego wskazują, że w 2018 roku odnotowano 541 przypadków nieautoryzowanego wysłania sygnału radio-stop. Od 500 do 600 sygnałów zanotowano rok wcześniej i takie same wartości pojawiały się w latach 2020-2021. Z przedstawionych statystyk jasno wynika, że ani w samym procederze, ani w jego skali nie dzieje się nic nowego. Nowością jest jedynie to, że mamy kampanię parlamentarną i każda okazja jest dobra, żeby się kandydaci przypomnieli wyborcom o swoim istnieniu. Znany z wielu kontrowersyjnych i wręcz histerycznych wypowiedzi zastępca koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn, zgłosił się jako jeden z pierwszych kandydatów i nie zawiódł:

Były już wcześniej sygnały o nieautoryzowanym użyciu tego systemu łączności. To w przeszłości nie budziło większego zainteresowania społecznego. W tej chwili są zupełnie inne emocje, inna skala zagrożeń – 28 sierpnia 2023 roku, Stanisław Żaryn w “Gościu Wydarzeń”.

Jeszcze dalej poszedł Zbigniew Hoffmann, sekretarz rządu ds. Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych, który we wczorajszym oświadczeniu dla PAP mówił o zewnętrznych inspiracjach:

Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości (…). To jeden z elementów pewnej strategii, którą (Rosjanie – red.) realizują nie od wczoraj.

Za tymi politycznym opiniami nie idą jednak żadne dowody i ustalenia, a historia nieuprawnionych zatrzymań pociągów wskazuje, że niemal w 100% są to głupie zabawy nie zawsze trzeźwych radioamatorów. Z uwagi na to, że takie zachowania nie stanowią najmniejszego zagrożenia, służby rosyjskie naprawdę musiałby się bardzo nudzić lub strasznie dużo wypić, aby krótkofalówką zatrzymywać osobowy z Legnicy do Zgorzelca.

Niemniej jednak PKP chce do końca 2024 roku zrezygnować z transmisji radiowej i zastąpić ją systemem GSM-R, między innymi dlatego, że to jeden z wymogów Europejskiego Systemu Sterowania Pociągiem (ETCS). W nowym systemie sterowanie awaryjnym hamowaniem pociągów będzie się odbywać poprzez przez sieć GSM. Dodatkowo semafory mają zastąpić pulpity z pełnymi informacjami dotyczącymi trasy i innych uczestników ruchu kolejowego, które znajdą się w lokomotywach maszynistów. Nie uchroni to polskich kolei przed „dowcipami”, ale powinno w znacznym stopniu ograniczyć liczbę „dowcipnisiów”.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!