Foto: YouTube / Media Narodowe

11 listopada 2022 roku, tuż przed „Marszem Niepodległości”, funkcjonariusze policji aresztowali byłego księdza Jacka Międlara. Policja skorzystała z bardzo rzadko stosowanej podstawy prawnej, którą jest tak zwany areszt prewencyjny zapisany w art. 258 § 3 Kodeksu postępowania karnego. Przepis ten mówi, że w wyjątkowej sytuacji, w której zachodzi obawa, że oskarżony popełni przestępstwo przeciwko życiu, zdrowiu lub bezpieczeństwu powszechnemu, zwłaszcza gdy popełnieniem takiego przestępstwa groził, można zastosować wobec niego tymczasowe aresztowanie.

Jacek Międlar usłyszał już cztery prawomocne wyroki, w związku ze swoją działalnością publiczną i głównie chodzi o nawoływanie do nienawiści, inne postępowania karne jeszcze się toczą i dodatkowo Międlara zapowiedział, że weźmie udział w marszu, który określano jako antyukraiński. W świetle tych okoliczności nie można powiedzieć, że policjanci bezpodstawnie aresztowali Międlara, a czy słusznie to jest odrębna kwestia do rozstrzygnięcia przez sąd, bo zatrzymanemu przysługuje zażalenie. Niezwykle ciekawa w tym wszystkim jest to, że zarówno w postępowaniach karnych Międlara, jak i w ostatnim aresztowaniu załugi przypisuje sobie Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, założony i prowadzony przez prawomocnie skazanego oszusta Rafała Gawła.

Kim jest Rafał Gaweł?

Jest założycielem Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych i współzałożycielem Teatru TrzyRzecze. W związku z tą działalnością białostocka prokuratura postawiła Gawłowi kilkanaście zarzutów: o oszustwo na szkodę banku w kwocie około 240 zł, oszustwa na szkodę prywatnych przedsiębiorców i fundacji, którym oskarżony nie zapłacił kilkudziesięciu tysięcy złotych za wystawione faktury oraz udaremnienie egzekucji wierzytelności Urzędu Miejskiego w Suwałkach i Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku, na kwotę ponad 20 tys. zł.

W styczniu 2019 r. Sąd Apelacyjny w Białymstoku złagodził wyrok sądu I instancji (4 lata pozbawienia wolności) i skazał Rafała Gawła na dwa lata pozbawienia wolności. Gaweł nie odsiedział jednak ani jednego dnia, ponieważ uzyskał azyl polityczny w Norwegii.

Sprawa Rafała Gawła przeszła przez wszystkie możliwe instancje i była prowadzona przez prokuraturę w czasie rządów POPSL oraz „Zjednoczonej Prawicy”. Ostatecznie Sąd Najwyższy nie tylko odrzuciła kasację obrońcy Gawła, ale nie zostawił na niej suchej nitki. Kasację sąd uznał za oczywiście bezzasadną, a sędzia sprawozdawca Andrzej Siuchniński podkreślił:

Sąd odwoławczy do wszystkich zarzutów odniósł się w sposób precyzyjny, szeroki, analityczny, żadnej z okoliczności podniesionej w apelacjach nie pomijając – a to, że wnioski nie są takie, jakich by oczekiwał obrońca, nie oznacza, że zarzuty są. (…) Sprawa buła prowadzona nadzwyczaj starannie, nadzwyczaj rzetelnie i w sposób w pełni obiektywny. Nie ma w tej sprawie żadnych dowodów na to, że pan Rafał Gaweł był rzeczywiście z jakich powodów prześladowany. 

Sędzia sprawozdawca odniósł się również do kwestii politycznego azylu, który Rafał Gaweł uzyskał w Norwegii, ale dopiero w drugiej instancji:

Z obowiązku rzetelności należy powiedzieć wyraźnie, że jeżeli tak się stało, to raczej z przyczyn ogólnych związanych z odbiorem wymiaru sprawiedliwości w Polsce, a nie w związku z tą sprawą.  

Co wynika z zestawienia tych dwóch przypadków aktywistów prowadzących działalność polityczną i ideologiczną? Przede wszystkim tyle, że Jacek Międlar, który święty nie jest, ponosi pełne konsekwencje prawne swoich zachowań w sferze publicznej, natomiast prawomocnie skazany złodziej i oszust, otrzymuje azyl w Norwegii, udając politycznego uchodźcę i nadal występuje w roli autorytety moralnego i sędziego bliźnich, za co otrzymuje pieniądze. Takie prawo i bezprawie.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

1 KOMENTARZ

  1. “Takie prawo i bezprawie.” – Nie byłoby takiego prawa i bezprawia, gdyby nie rządzący naszą nieszczęsną Polską (czyli Sejm, Senat, Rząd i Prezydent, przy czym opozycja = koalicja rządząca i na odwrót). A tego z kolei nie byłoby, gdyby nie obywatele Rzeczypospolitej, zgodnie, tłumnie i radośnie zatwierdzający tę bandę w plebiscycie zwanym wyborami. A więc, przywołajmy zasadę prawa rzymskiego: chcącemu nie dzieje się krzywda, albo inaczej: cierp ciało, co ci się chciało.

    Oczywiście, można tu jeszcze mówić o naciskach zewnętrznych, finansjerze, lożach itp. itd. Ale czyż instytucje owe nie panoszą się w Polsce tylko dlatego, że mają na to przyzwolenie?