Foto: Facebook / Berkowicz Konrad

Mieliśmy w Polsce wiele afer, prawdziwych i wymyślonych, a też takich, które były prawdziwe, ale zakres ich interpretacji już niekoniecznie. Niewątpliwie do tego ostatniego gatunku należy „afera podkarpacka”, w tym przypadku doszło do wielu przestępstw i nawet wyroków, jednocześnie pojawiła się teoria spiskowa dotycząca polityków PiS. Sprawa miała dotyczyć wyjątkowo drażliwych obszarów i rzekomych nagrań z udziałem polityków PiS uprawiającymi seks z nieletnimi Ukrainkami, w agencjach towarzyskich braci Aleksieja i Jewgenija Rysiczów.

Takie insynuacje były publikowane przez tygodnik żyjącego wówczas Jerzego Urbana, a ich źródłem miał być upadły agent CBA Ernest Bejda, który twierdził, że jednym z nagranych klientów agencji był ówczesny Marszałek Sejmu Marek Kuchciński. Nikt i nigdy nie potwierdził tych informacji, ani nawet nie opublikował fragmentów kompromitującego nagrania. Za to wielu polityków opozycyjnych rzuciło się na Kuchcińskiego i insynuowało szereg innych powiązań polityków PiS z „aferą podkarpacką”. Wśród tych polityków był między innymi Robert Winnicki, który w roku 2019 na wspólnej konferencji tak mówił w kontekście „afery podkarpackiej” o politycznej konkurencji:

Tak zwana afera podkarpacka, która zyskuje coraz większy rezonans medialny, ma bardzo duży potencjał rażenia w stosunku do państwa polskiego. Wystosowałem do MSWiA i Kancelarii Prezydenta cztery proste pytania. Te pytania są skoncentrowane na dwóch Ukraińcach braciach R. Ci bracia prowadzili sieć agencji towarzyskich na Podkarpaciu i temat nadania im obywatelstwa jest bardzo istotny politycznie

Minęło 4 lata, w tym czasie Marek Kuchciński zainicjował kilka procesów sądowych w obronie swojego dobrego imienia, natomiast politykom PiS nie udowodniono żadnych związków z „aferą podkarpacką”, za to takie związki udowodniono członkom Konfederacji. W grudniu na Podkarpaciu odbyły się wybory władz Nowej Nadziei, partii Sławomira Mentzena wchodzącej w skład Konfederacji. Nowym prezesem został Jarosław Kurasz, na wiceprezesów wybrano Krzysztofa Mazura i Roberta Stadnickiego, a sekretarzem został Tomasza Nalepa. Prezes Kurasz i sekretarz Nalepa, w ocenie niektórych działaczy Nowej Nadziei, mieli promować Daniela Ś., byłego funkcjonariusza CBŚ, który z kolei jest podejrzewany o ochronę interesów braci Rysicz.

Kilkunastu działaczy Nowej Nadziej po wprowadzeniu Daniela Ś. do struktur partii opuściła jej szeregi i zrobiło się wokół tego konfliktu bardzo głośno, również z powodu publikacji w mediach. Ostatecznie centralne władze Konfederacji postanowiły usunąć z szeregów partii nie tylko skompromitowanego Daniela Ś., ale też odpowiedzialnych za wszystko, co się wydarzyło, czyli Nalepę i Kurasza. Na tym jednak nie koniec, bo życie, również polityczne, bywa wyjątkowo przewrotne. Wczoraj bez najmniejszych dowodów aktywista LGBT Bartosz Staszewski rzucił oskarżenie, że Robert Winnicki jest uwieczniony na nagraniu, w którym uprawia seks z innym mężczyzną.

Od tego momentu milczą wszyscy liderzy Konfederacji, w tym Krzysztof Bosak, który jest również przez wielu użytkowników Twittera utożsamiany z kompromitującym filmem. Dopiero po kilkunastu godzinach zareagował osamotniony Robert Winnicki, ale jego oświadczenie jest niejednoznaczne i nie zawiera ani wezwania do zaprzestania naruszania dóbr, ani nawet stwierdzenia, że sprawa trafi do sądu, jedynie pada między wierszami, że może trafić.

Biorąc pod uwagę to jak odważnie politycy i same władze Konfederacji angażowały się w „aferę podkarpacką” i domagały się wyjaśnień od politycznej konkurencji, chociaż wszelkie hipotezy nie były poparte żadnymi dowodami, ciężko zrozumieć aktualne milczenie. Tym bardziej jest to niezrozumiałe, że Robert Winnicki, jak sam twierdzi, jest ciężko chory, a jego koledzy zostawili go z tą wyjątkowo obrzydliwą insynuacją zupełnie samego.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!