W polskiej polityce niewiele rzeczy jest pewnych, nawet jeśli zostały sporządzone na piśmie i podpisane. Tak też się dzieje w przypadku wspólnej listy senackiej, którą podpisały sejmowe partie opozycyjne z wyjątkiem Konfederacji. Teoretycznie lista jest wspólna, to i kandydaci powinni być wspólni, ale w praktyce każdy orze jak może. Na przykład Roman Giertych całą serią wpisów internetowych ciężko pracował by dostać miejsce na opozycyjnej liście, ale jak dotąd nic z tego nie wyszło.
Romanowi Giertychowi nie pomogło nawet to, że jest nazywany adwokatem Tusków, z uwagi na fakt, że w wielu sprawach był pełnomocnikiem Donalda i Michała Tuska. W tych okolicznościach mecenasowi po prostu należało się miejsce na liście, jak rządowi Beaty Szydło premie, jednak tak się nie stało. Romana Giertycha nie chciała poprzeć żadna partia opozycyjna i ostatecznie zdecydował ogłosić się swój start z własnego komitetu i okręgu, który jest nazywany obwarzankiem poznańskim. Były lider LPR ciągle liczy, że ostatecznie dostanie oficjalne poparcie ze stron KO i Donalda Tuska, ale póki co aktualna pani senator z listy KO Jadwiga Rokitnicka, nie zamierza rezygnować ze startu i ostro się sprzeciwia startowi Giertycha. Suchej nitki na Giertychu nie zostawia też Lewica, która najgłośniej ze wszystkich partii opozycyjnych sprzeciwia się tej kandydaturze.
Jeszcze gorzej wygląda sytuacja Ryszarda Petru, on również ogłosił, że będzie startował w wyborach do Senatu z własnego komitetu i okręgu nr 43 w Warszawie. Problem Petru polega na tym, że w tym samym okręgu startuje też wieloletnia i bardzo rozpoznawalna kandydatka KO Barbara Borys-Damięcka i ani myśli ustąpić miejsca popularnemu Ryśkowi. Były założyciel i lider „Nowoczesnej” ma świadomość tego, w jakim znajduje się położeniu i w przeciwieństwie do Romana Giertycha mówi wprost, że na poparcie paktu senackiego nie liczy. Jedynym pocieszeniem dla Ryszarda Petru może być to, że Barbara Borys-Damięcka poprzestaje na tym, że będzie popierana przez KO i bezpośrednio nie atakuje swojego rywala:
Tak, będę startować. Z tego samego okręgu. Z poparciem Koalicji Obywatelskiej – odpowiada na nasze pytanie. Nie chcę komentować czyichś decyzji. To jest jego decyzja, on reprezentuje siebie, nie będę tego komentować – powiedziała mediom Borys-Damięcka.
Start Giertycha i Petru stoi w całkowitej sprzeczności z warunkami, jakie zostały zapisane w pakcie senackim, ale jednocześnie obaj kandydaci twierdzą, że mają zgodę samego Donalda Tuska, który miał im zagwarantować prawo do ponownego startu i nieustannie powołują się na jego słowa. Nie bardzo wiadomo o jakie konkretnie słowa Tuska chodzi, ale przecież politycy by nie kłamali, a już na pewno nie tacy obrońcy konstytucji jak: Donald Tusk, Roman Giertych i Donald Tusk. Jednak na wszelki wypadek do startu obu kandydatów i ich publicznych deklaracji szef Platformy Obywatelskiej w żaden sposób się nie odniósł.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!