Foto: Screen TVN24

Czego w polskiej polityce brakuje najbardziej? Realizmu, czy jak kto woli trzeźwej, chłodnej oceny faktów, nadziei i zagrożeń. Z kolei najbardziej powtarzalnym błędem zarówno po prawej, jak i po lewej stronie jest ślepa wiara w sprawczość naszych sojuszników, która potem zamienia się w ślepe poddaństwo. Niestety towarzyszy temu legendarny brak edukacji i to tej najbardziej bolesnej – uczenia się na błędach. Po 1945 roku przyszedł ciężki czas realnego socjalizmu i „przyjaźni” polsko-radzieckiej i jak tylko ten ideologiczny absurd upadł natychmiast większość Polaków zakochała się w UE.

Dziś mamy inny problem z nadziejami i wierzeniami, co widać wyraźnie po reakcjach polskich polityków na decyzje i plany, czasem bez pokrycia, Donalda Trumpa. Od euforii do zdrady, od miłości do nienawiści, od suwerenności do modlitw o interwencję. Trudno się rozmawia z tak chwiejnym emocjonalnie partnerem, a na niwie politycznej to już w ogóle nie ma rozmowy, tylko najczęściej wykorzystywanie słabości. Debiutanckie posunięcia Donalda Trumpa spotkały się z entuzjastyczną reakcją, całkowicie niedorzeczny i nieludzki pomysł „zrównania z ziemią” Strefy Gazy i zorganizowania tak kurortów, wywołał słuszną falę oburzenia, ale ta szybko przeszła histerię.

Minęło kilka dni i znów słychać prawie same głosy zachwytów po co najmniej nieoczywistej informacji, że ambasadorem USA w Polsce zostanie Thomas Rose. Prawica w Polsce, na szczecie niecała, rozpływa się w zachwytach nad panem ambasadorem, w który widzi ostrego krytyka polityki Donalda Tuska. Rzeczywiście takie oceny autorstwa Thomasa Rose się pojawiały:

Wojna przeciwko oponentom politycznym, w której używane były służby, Departament Sprawiedliwości, się skończyła. Prezydent wyraził się niezwykle jasno, że dojdzie do oczyszczenia instytucji, które łamały zasady praworządności wobec Amerykanów. Ściganie za różnice polityczne jest niedopuszczalne w każdej demokracji. Wiem, że w Polsce jest czym się martwić pod tym względem pod rządami nowej koalicji.

Wypada jednak zauważyć, że po pierwsze wypowiedzi na temat „przywracania praworządności” w Polsce nie było zbyt wiele, po drugie nie jest to główna działalność tego dziennikarza i aktywisty. Thomas Rose to przede wszystkim ortodoksyjny Żyd i bezkrytyczny obrońca polityki Izraela, która od zawsze były kontrowersyjna, natomiast w ostatnim czasie jest po prostu zbrodnicza.

Izrael to też państwo wrogie Polsce, wystarczy przypomnieć, że po konflikcie związanym z nowelizacją ustawy o IPN mieliśmy głęboki kryzys, szereg ostrych i skrajnie krzywdzących Polskę wypowiedzi i wreszcie przez dłuższy czas występowały problemy z przedstawicielstwem dyplomatycznym w obu krajach. W tamtym czasie doszło też do jedynego konfliktu z administracją Donalda Trumpa, ale szybko prezydent Andrzej Duda wraz ze „Zjednoczoną Prawicą” wrócili na swoje miejsce szeregu, nowelizację wycofano, a wojnę dyplomatyczną z Izraelem na żądanie USA wyciszono. Wszystko to razem wzięte działo się raptem kilka lat temu i raczej mamy do czynienia z teraźniejszością niż historią. Czy PiS i zwolennicy tej partii wyciągnęli wnioski z teraźniejszości?

Niewiele, żeby nie powiedzieć, nic na to nie wskazuje. W tej chwili wszystko jest podporządkowane krytyce Donalda Tuska i płonnej nadziei, że ambasador USA zrobi porządek ze znienawidzonym rządem oraz „koalicją 13 grudnia”. Wyjątkowo niemądra postawa, bo średnio rozgarnięty obserwator polityki wie, że pan Thomas Rose przybył do Polski po to, aby reprezentować interesy USA, Izraela i diaspory żydowskiej, która ciągle ma ochotę złupić nasz kraj i obywateli w ramach tak zwanej reprywatyzacji. Z tą nominacją rozsądni Polacy powinni wiązać więcej obaw niż nadziej, a jeśli opozycja nie potrafi sama sobie poradzić z Donaldem Tuskiem, to nie ma żadnego mandatu, żeby ponownie rządzić Polską.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

2 KOMENTARZE

  1. On był komisarzem politycznym przy wiceprezydencie Trumpa, zagorzały syjonista. Był głównym strategiem, czyli podejmował najważniejsze decyzje. Nie dziwię się że Izrael zrezygnował ze swojego ambasadora, skoro w Polsce będzie namiestnik Izraela.

    Zapewnie rezultatem będzie dynamiczny wzrost nastrojów anty… W Polsce.

  2. W poprzednim komentarzu odniosłem się do tego skąd się biorą politycy w naszym parlamencie. No i proszę, mamy potwierdzenie tej tezy.
    Ciekawi mnie tylko skąd mają się wziąć rozsądni Polacy? Dotychczas nie widzę żadnego. Chyba, że tych “rozsądnych inaczej”. Wystarczy wyjść, a raczej wyjechać na ulicę, żeby zauważyć ten “rozsądek”. No cóż, jeśli ci “rozsądni” czytaj: chamscy, nieodpowiedzialni, głupi mają być elitą “narodu”, to lepiej, żeby od Wisły na wschód rządził Iwan, a od Wisły na zachód rządził Hans. I tak będzie… 🙁