Foto: Screen Polsat

W Ciechocinku, najbardziej znanym polskim uzdrowisku, emerytowany hotelarz Marian Bukartek postanowił otworzyć serce i 10 pokoi dla uchodźców z Ukrainy. Jednocześnie pan Marian przyjął od miasta 70 zł dotacji za każdy dzień pobytu Ukraińca. Na mocy umowy zawartej z miastem hotelarz miał być całkowicie zwolniony z podatku dochodowego, natomiast jego usługi zostały objęte zerową stawką VAT. Zupełnie inaczej zapisy umowy zinterpretował US.

Zdaniem skarbówki Marian Bukartek za usługi hotelarskie świadczone na rzecz uchodźców, rzeczywiście jest zwolniony z podatku dochodowego, jednak nie może być mowy o zerowej stawce VAT, która w tym przypadku wynosi 8,5% od przychodu. W efekcie emerytowany hotelarz musi odprowadzić podatek VAT:

Na dziś mam do zapłacenia 36 800 złotych. Napisał do mnie dyrektor naczelny izby skarbowej, że ja zakładając działalność, muszę się liczyć z tym, żeby ta działalność była opłacalna. Ale ja nie mogę nic, ja dostaję pulę przez półtora roku i z tej puli muszę tak kombinować, żeby dzieci mnie nie zaczepiały, że są głodne. Tego nikt nie rozumie – powiedział Marian Bukartek w programie „Interwencja” nadawanym w TV Polsat.

Rozgoryczony pan Marian, jako winowajcę całego zamieszania wskazuje władze centralne, a ściślej samego premiera Mateusza Morawieckiego:

Zobaczyłem w telewizji premiera, który prosił ludzi, prostych ludzi o pomoc dla tych uchodźców, którzy się na granicy zbierali, uciekali przed wojną, przed śmiercią. Ponieważ mam 10 pokoi, mieszkam sam, samotny jestem, postanowiłem pomóc tym ludziom. Burmistrz powiedział, że trzeba zarejestrować działalność. Zarejestrowałem na najprostszej formie opodatkowania. No i od razu miałem 18 ludzi tutaj z ulicy, poprzywozili mi z Bydgoszczy. Niektórzy do dzisiaj są, to już półtora roku i dalej tę działalność prowadzę, mimo że czuję się oszukany.

Odmienne zdanie w tej sprawie maja prawnicy, między innymi zaproszony do studia Polsatu mecenas Bartosz Graś, który wskazuje na błąd władzy samorządowej:

Mamy trochę wadliwy zapis w tej umowie, który sugeruje, że choć pan Marian otrzymuje świadczenie w wysokości 70 złotych, to nie jest zobowiązany do zapłaty podatku. (…)Dla przeciętnego odbiorcy zapis, że nie ma podatku dochodowego ani podatku VAT wskazuje na to, że jeżeli organ tak twierdzi, to znaczy, że my też powinniśmy tak przyjąć. Urząd skarbowy twierdzi inaczej w tej sytuacji.

Powyższa interpretacja wydaje się być właściwa od strony prawnej, bo burmistrz Ciechocinka nabrał wody w usta i nie odpowiada na pytania dziennikarzy Polsatu. Do sprawy nie chce się też odnieść dyrekcja Krajowej Izby Skarbowej. Za to bardzo dużo o swojej krzywdzie opowiada hotelarz Marian Bukartek, wskazując na to, że do całego interesu dopłaca, jak również ponosi koszty związane z wadliwą umową:

Podejmując tych ludzi, nie myślałem o dochodach. Jeszcze nie było nawet ustalone, co dostanę. Na początku, przez 2-3 miesiące nie dawali pieniędzy. Ja ze swoich oszczędności zainwestowałem 40-50 tysięcy, żeby ci ludzie przez trzy miesiące mieli co jeść. (…) Ci, którzy to narzucili, zapomnieli, że trzeba się “oprać” że trzeba dzieciom zapewnić możliwość chodzenia do szkoły, muszą mieć dobre Wi-Fi. Muszą mieć środki czystości. To wszystko przez rok ja kupuję. Trzy pralki cały czas piorą, a wszystko poszło do góry. Jak płaciłem 800 złotych za prąd, to płacę 2100 złotych, za gaz było 4,5 tysiąca miesięcznie.

Według szacunkowych danych różnych instytucji państwowych, od początku konfliktu na Ukrainie do Polski przybyło blisko osiem milionów Ukraińców, z czego spora cześć trafiła do mieszkań lub kwater Polaków, którzy mieli być wspierani przez rząd i samorządowców. Ile jest takich osób, jak Marian Bukartek trudno powiedzieć, ale na pewno wiadomo, że jest coraz mniej chętnych do „otwierania serc”, nie tylko z powodów fiskalnych.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!