Wczoraj miała miejsca polska premiera filmu „Zielona granica” Agnieszki Holland. O tym filmie jeszcze przed powstaniem mówiło się dość głośno, bo wiadomo było kto go reżyseruje, kto będzie w nim grał i jakim celom politycznym ma służyć. Z tych i wielu innych powodów kina w Polsce świeciły wczoraj pustkami, o czym donosiły nawet sprzyjające Holland media, ale jedna grupa społeczna stawiła się w komplecie, by podkreślić swoją wyższość kulturową.
„Elita IIIRP”, to specyficzna spuścizna po PRL, która wyrobiła w sobie przekonanie, że jest nową przewodnią siłą narodu. Cecha charakterystyczna tych ludzi to „edukowanie społeczeństwa”, ale bardzo osobliwa to edukacja polegająca na permanentnym okazywaniu pogardy i dyscyplinowaniu „pospólstwa”. Doskonale było to widać, gdy został wprowadzony program 500+, wtedy ruszyła cała lawina obraźliwych i obelżywych komentarzy ze strony „elity”. Jeden z nich do dziś przywołuje się przy rozmaitych dyskusjach internetowych, a jego autorką jest Agata Młynarska:
We Władysławowie jest totalny armagedon – zjechali wszyscy państwo Kiepscy z rodzinami i przyjaciółmi, jedzenie jest drogie i przeważnie niedobre – ryby smażone na oleju niepierwszej świeżości, królują gofry i fryty. Wszędzie gra muzyka, w każdej knajpie faceci w gastronomicznej ciąży opędzają się od swoich dzieci i umęczonych żon. Wiadomo, dobry browar to podstawa! Wieje, pada deszcz i bywa zimno. (…) A jednak w przebłyskach łaskawego słońca wieczorna joga na tarasie, spacer brzegiem morza, rower wzdłuż Zatoki , zachód słońca w Juracie, zapach sosen wynagradzaja wszystko!
Próżno szukać oryginału tego wpisu, bo pani Młynarska dawno go usunęła, po tysiącach negatywnych komentarzy i akcji burmistrza Władysławowa, który zaprosił wszystkich turystów do ćwiczenia jogi.
Co to ma wspólnego z „Zieloną granicą”? Znacznie więcej niż by się mogło wydawać, program 500+ był krytykowany przez część społeczeństwa, ale większość go popierała. W przypadku „Zielonej granicy” krytyka jest powszechna, ponieważ około 70% Polaków zupełnie inaczej oceniło ochronę polskich granic niż reżyserka Holland i „elity”. Dlatego też kolejna akcja „edukacyjna” skończy się jeszcze większą porażką „elit” niż bezmyślna krytyka 500+. Przekonują się o tym pierwsi edukatorzy, na przykład Konrad Piasecki:
Zielona granica jest jak wyrzut sumienia. Dla Państwa Polskiego, dla decydentów, ale tez dla każdego z nas. Nagonka na nią to próba zasłonięcia oczu przed niewygodną prawdą, a oburzanie sie i komentowanie filmu bez jego obejrzenia jest narażaniem się co najmniej na śmieszność
— Konrad_Piasecki (@KonradPiasecki) September 22, 2023
Pan redaktor może się pocieszać „serduszkami” od zwartej grupy „Silni Razem”, która polubi wszystko, czego nie lubi polityczna konkurencja, ale już w komentarzach głos ludu jest jednoznaczny. „Elity” w cudzysłowie z natury rzeczy są elitami na niby, podobnie jak ich edukacja. A największy paradoks polega właśnie na tym, że „elity” same się nie poddają żadnej edukacji, potrafią popełnić sto razy ten sam błąd i nigdy nie wyciągną żadnych wniosków.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!