Foto: Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

Janusz Palikot był „politycznym wynalazkiem” Donalda Tuska od brudnej roboty, pierwowzorem dzisiejszego „Soku z buraka” i „Silnych razem” spod szyldu ośmiu gwiazdek. Palikot ostatecznie skończył na dnie, czego wielu mu z całego serca życzyło, ale zanim odbył tę podroż opowiedział pewną anegdotę, która precyzyjnie charakteryzuje postać Donalda Tuska.

Widzisz tę roślinę w rogu? Gdy się tu wprowadziłem, odwiedził mnie Leszek Miller. Powiedział wtedy, że dała mu ją jego żona, i prosił, żebym o nią dbał i żebym ją podlewał+. Po tych słowach z całej siły kopnął piłkę w kierunku tej rośliny. Piłka odbiła się od niej, a następnie od biurka i telewizora. Po czym poszła kolejna ścięta piłka w tę roślinę. Uderzał w coś, co należało do Millera, którym był autentycznie zafascynowany.

Taką historię miał usłyszeć Palikot, gdy w maju 2010 roku odwiedził gabinet premiera, po czym Tusk miał tłumaczyć swojemu partyjnemu koledze, że w polityce trzeba być bezwzględnym i dążyć do celu po trupach, bez najmniejszych sentymentów. Na ile jest to prawdziwa opowieść do dziś trwają spory, ale nie jeden przeciwnik, czy nawet przyjaciel Donalda Tuska, przekonał się o tym, że bezwzględność, w dodatku połączona z fałszywością to dominujące cechy lidera Platformy Obywatelskiej. W tym gronie znaleźli się zarówno współzałożyciele PO: Maciej Płażyński i Andrzej Olechowski, jak i bardzo bliscy współpracownicy Tuska: Zyta Gilowska, Jan Maria Rokita, czy Grzegorz Schetyna.

Sporo czasu komentatorzy polityczni poświęcili też „stylowi” zarządzania Donalda Tuska. Posiedzenia kryzysowe rządu w czasie powodzi przypominały konferencje Władimira Putina, co wywoływało konsternację nawet wśród dziennikarzy sprzyjających obecnej władzy i premierowi. Biorąc pod uwagę wszystkie wymienione i nie wymienione zachowania Donalda Tuska nie sposób uznać, że najnowszy wpis na portalu X nie zawiera podwójnej dzikiej satysfakcji i charakterystycznej dla autora fałszywości.

Radość z porażki przeciwnika ani w polityce, ani w jakiejkolwiek innej dziedzinie życia, gdzie występuje rywalizacja, nie jest niczym nadzwyczajnym. Natomiast radość z porażki bliskich, przyjaciół, czy nawet współpracowników albo koalicjantów, to już oddzielna i nie do końca normalna satysfakcja. Wielu komentujących zwróciło uwagę Donaldowi Tuskowi, że taki wynik sondażowy oznacza utratę władzy, bo współrządzący z „Lewicy” i „Trzeciej drogi” nie wchodzą do Sejmu. Komentarze w większości miały złośliwy charakter i wskazywały na braki logiczne w myśleniu Donalda Tuska, ale to jest błędny kierunek interpretacji.

Donald Tusk od ponad 30 lat jest aktywnym politykiem i co więcej nie pierwszy raz zajmuje wysokie stanowisko, dlatego z całą pewnością wie to, co mu próbowano uświadomić, ale nie potrafi się powstrzymać przed triumfem absolutnym, bo kocha tylko siebie. Cała sytuacja przypomina kopanie piłki w paprotkę, czyli bezsensowne wyżywanie się, ale dokładnie taki jest Donald Tusk. Dla niego najważniejsze jest, że osiągnął osobisty sukces i choćby to oznaczało utratę władzy, to radości z pokonania wroga kosztem koalicjantów nie odbierze mu nikt.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

1 KOMENTARZ

  1. 34 dla Tuska, resztę zgarnia PiS i Konfederacja czyli oni rządzą. Rzeczywiście jest powód do radości. Ale widać też urealnienie sondaży. KO trochę ponad 30 PiS 25 ale wiadomo TVN, konfederacja zaczyna miękko lądować kilkanaście procent.