Gdyby sprawę opisała „Gazeta Polska”, to sprawy by nie było, ale doniesienia o tym, że na posiedzeniach rządu prowadzonych przez Donalda Tuska płakały „ministry”, to zupełnie inna kategoria. Od razu trzeba też dodać, że nie chodzi o łzy radości, tylko o stres wywołany atmosferą budowaną przez szefa rządu.
Człowiek inteligentny w podobnych sytuacjach ma moralne i intelektualne rozterki, z jednej strony źródło tych rewelacji wielokrotnie wybijało nieczystościami, z drugiej mówimy od Donaldzie Tusku, który w odniesieniu do relacji damsko-męskich w nie najlepszym świetle został przedstawiony przez własną żonę.
Kiedy robię obiad, muszę bardzo uważać. Kiedyś przygotowałam jajka w sosie musztardowym. Przepis dostałam od teściowej. Kładę więc na talerzu te jajka i chcę polewać sosem, a tu, niestety, leci jakaś papka. Mąż spojrzał wściekły, chwycił jajka i rzucił nimi o ścianę. Bywa też “mendowaty”. Wtedy chodzi i “mendzi”: “Masło znowu niewyjęte z lodówki”, “Skąd tu te rysunki?”, albo taki zniechęcony patrzy na mnie i mówi : “Ale ty masz grube nogi”. Kiedyś lubił wypić. Robił się wtedy marudny, wciąż pytał, czy go kocham – fragment z książki “Pierwsza niezależna biografia” Sławomira Grabiasa.
Opis idealnie pasuje do zachowań Donalda Tusk, które miały mieć miejsce na posiedzeniach rządu, a do tego jeszcze dochodzą dość wymowne zdjęcia, które swego czasu obiegły cały Internet.
Z powodu takiej, a nie innej wrażliwości Tuska, z urzędami ministerialnym mają się bez żalu pożegnać niektóre „ministry”, a swoje decyzje kwitują krótko:
Lepiej nie mieć w życiorysie epizodu rządowego, a zachować zdrowie.
W tym przypadku również należy zachować ostrożność, bo rzecz jasna są to wypowiedzi anonimowe, ale zastanawiające jest dementi Borysa Budki, które brzmi jak lukrowana laurka:
Bardzo miło wspominam partnerską pracę w rządzie, nasze relacje z innymi kolegami i koleżankami z innych ugrupowań. Myślę, że to jest spowodowane sezonem urlopowym, upałem i tym, że na siłę szuka się sensacji – powiedział w wywiadzie dla Faktu Borys Budka.
Twardych dowodów na to jak jest naprawdę pewnie nie dostaniemy nigdy, jednak biorąc pod uwagę cały szereg opisów zachowań Donalda Tuska, pochodzą z różnych stron, a mimo to do siebie podobnych, ciężko uwierzyć, że nic wielkiego na posiedzeniach rządu się nie dzieje. Donald Tusk zazwyczaj chętnie i „dowcipnie” odnosi się do takich rewelacji medialnych, ale tym razem, podobnie jak w sprawie ukraińskiej asystentki, milczy niczym grób.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!