Czujność obywatelska nie tylko nie jest niczym złym, ale jest czymś bardzo pożądanym. W Polsce może się to nieco źle kojarzyć, na przykład z plakatami z okresu komunizmu „Obywatelu bądź czujny!”, ale co do zasady nie powinno być większych wątpliwości. Komuniści zachęcali, żeby obywatele byli czujni wobec obywateli, natomiast właściwą rolą obywatela jest kontrola władzy, która zawsze chce zachować przewagę i możliwość nadzoru.
Przy takim założeniu alarm obywatelski podniesiony w związku z nowelizacją Kodeksu karnego nie jest pozbawiony podstaw, ale niestety jego treść jest całkowicie pozbawiona sensu. Wielu tak zwanych „zwykłych ludzi” uważa język prawa za niezrozumiały bełkot, co jest oceną krzywdzącą i powodowaną brakiem znajomości prawa. Zapisy w kodeksach to najbardziej precyzyjne i logiczne sformułowania pośród wszelkich innych treści pisanych, bo takie muszą być. Nie znaczy to, że kodeksy są pisane językiem przystępnym, nie są, ponieważ ich zdaniem jest jasne wyznaczenie granic pomiędzy prawem i bezprawiem.
Dlatego też wszelkie wykładnie powinny być poprzedzone bardzo uważną lekturą przepisów, w których każde słowo, a nawet przecinek mają znaczenie. Prawo należy też czytać całościowo, w ten sposób również unikniemy fatalnych w skutkach pomyłek. Gdyby obywatele stosowali się do tych podstawowych wskazówek, zdecydowana większość nie powielałaby całkowicie bezsensownych wykładni, które głoszą, że po nowelizacji Kodeksu karnego więzienie będzie grozić każdemu, kto poda nieprawdziwe informacje na temat ustroju i gospodarki Rzeczypospolitej Polskiej. Przeczytajmy wspólnie i najlepiej na głos treść „kontrowersyjnego” art. 130 § 9 k.k., żeby się dowiedzieć, o czym naprawdę ten przepis mówi:
Kto, biorąc udział w działalności obcego wywiadu albo działając na jego rzecz, prowadzi dezinformację, polegającą na rozpowszechnianiu nieprawdziwych lub wprowadzających w błąd informacji, mając na celu wywołanie poważnych zakłóceń w ustroju lub gospodarce Rzeczypospolitej Polskiej, państwa sojuszniczego lub organizacji międzynarodowej, której członkiem jest Rzeczpospolita Polska albo skłonienie organu władzy publicznej Rzeczypospolitej Polskiej, państwa sojuszniczego lub organizacji międzynarodowej, której członkiem jest Rzeczpospolita Polska, do podjęcia lub zaniechania określonych czynności,
podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8.
I co my tu mamy? Przede wszystkim podstawową przesłankę zapisaną już w pierwszym zdaniu, której wypełnienie jest konieczne, aby doszło do przestępstwa: Kto, biorąc udział w działalności obcego wywiadu albo działając na jego rzecz, prowadzi dezinformację (…). Innymi słowy nie każda nieprawdziwa informacja podlega karze, ale tylko te, które są kolportowane w ramach współpracy z obcym wywiadem. Oznacza to, że najpierw prokurator musi udowodnić, że oskarżony pracował na rzecz obcego wywiadu albo był funkcjonariuszem tego wywiadu, a dopiero potem może żądać kary za dezinformację. Na tym nie koniec, bo oskarżony, któremu udowodniono popełnienie przestępstwa może uniknąć kary, o czym mówi:
Art. 131. § 1. Nie podlega karze za usiłowanie przestępstwa określonego w art. 127 § 1, art. 128 § 1 lub art. 130 § 1, 2, 5, 7 i 9 kto dobrowolnie poniechał dalszej działalności i ujawnił wobec organu powołanego do ścigania przestępstw wszystkie istotne okoliczności popełnionego czynu; przepis art. 17 § 2 stosuje się odpowiednio.
Podsumowując, nie ma najmniejszych powodów do obaw, że ktokolwiek pójdzie siedzieć jeśli napisze jakąkolwiek bzdurę dotyczącą gospodarki, czy ustroju RP, o ile nie uczyni tego w ramach współpracy z obcym wywiadem. Pisanie głupot w ramach współpracy z partiami i grupami ideologicznymi albo na własną rękę, nie będzie podlegać podpisanej przez prezydenta nowelizacji Kodeksu karnego.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!