Foto: East News

Od wczoraj polskie przekazy medialne i polityczne brzmią tak, jakby rosyjski nacjonalista, marzący o wielkiej Rusi, był jednym z największych bohaterów i to w dodatku polskich. Z jednej strony ciężko pojąć dlaczego tak się dzieje, z drugiej strony wyjaśnienie jest proste. Skoro nie tak dawno w Polsce bohaterem był Jewgienij Prigożyn, pospolity kryminalista i zabójca, który ruszył ze swoją partyzantkę na Putina, to kluczem do „zagadki” nie są rywale Putina, ale on sam.

W pełni uzasadniona dezaprobata dla Władimira Putina, co zresztą ujawniło się w ostatnich latach, bo wcześniej wielu chciało z Putinem „nawiązać normalne relacje”, doprowadziła do politycznej ślepoty. Obowiązuje zasada wróg mojego wroga, jest moim przyjacielem, zapomina się jednak, że od tej zasady, jak od każdej, obowiązują wyjątki. Gdy wróg mojego wroga jest również moim wrogiem, to wspólne działanie pachnie zdradą albo samobójstwem. Aleksiej Nawalny to rzecz jasna inny „bohater” niż Prigożyn, nie zmienia to jednak faktu, że ten Rusin z krwi i kości ani nigdy nie był demokratą, ani tym bardziej przyjacielem Polski i co więcej popierał wszystkie wielkomocarstwowe napaści Rosji na inne kraje.

Aleksiej Nawalny był cały sercem po stronie wojsk rosyjskich, gdy te wkraczały na Krym i do Gruzji. Jeśli zgłaszał jakieś zastrzeżenia do rosyjskiej agresji na Ukrainie, ty tylko w kontekście braku profesjonalnego przygotowania do tej akcji militarnej, co bezpośrednio zarzucała Putinowi. O dziwo jeszcze nie tak dawno prawdziwą twarz „opozycjonisty rosyjskiego” widzieli najwyżsi przedstawiciele polskiej władzy wywodzącej się z obozu „Zjednoczonej Prawicy”. W marcu 2023 roku premier Mateusz Morawiecki, porównał fałszywy mit Nawalnego do równie fałszywej hollywoodzkiej produkcji Walkiria”.

Film o Clausie von Stauffenbergu, zagorzałym naziście, który chciał czystek etnicznych i całkowitego zniszczenia Polski, ukazywał zupełnie inną postać, szlachetnego Niemca walczącego z Hitlerem i jego chorą wizją świata. Dlatego też Morawiecki słusznie zauważył, że Nawalny to dokładnie taki sam typ bohatera:

Być może jest nadzieją dla Rosji, ale trudno byłoby powiedzieć, że jest nadzieją dla jej sąsiadów. Prawdziwym problemem Rosji nie jest dyktator, który w danym momencie dzierży ster władzy. Źródłem problemów Rosji i jej sąsiadów są imperializm i kolonializm, które stanowią nieodłączną częścią rosyjskiego nacjonalizmu, a z nim nigdy nie krył się bohater dokumentu Daniel Rohera. Prezydentowi Zełenskiemu odmawia się prawa do zabrania głosu, a afirmuje się Aleksieja Nawalnego – 17 marca 2023 roku, Mateusz Morawiecki na swoim podcaście.

Co się zatem w ostatnim czasie takiego nadzwyczajnego stało, że pośmiertnie Aleskiej Nawalny dla dużej części polskiej klasy politycznej, w tym polityków PiS, stał się niemal narodowym bohaterem. Czy przed śmiercią Nawalny zostawił jakiś nowy testament i wyrzekł się w nim swoich wielkoruskich poglądów, a także przeprosił za swoje wypowiedzi popierające przewalanie krwi sąsiadów?

Oczywiście nic takiego nie nastąpiło, ale za to kolejny raz powtarza się schemat „polskiej polityki zagranicznej”, w którym emocje wygrywają z racjonalizmem. Umarł lub został zamordowany człowiek, nie mający nic wspólnego z Polską i niewiele wspólnego z demokratyczną Rosja, co z natury rzeczy jest pojęciem abstrakcyjnym.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!