Foto: Screen spotu PiS

Jeśli człowiek obserwuje polską politykę od 20 lat to w ciemno zakłada, że powtórzą się pewne schematy i naprawdę bardzo ciężko się pomylić. Wszak wiadomym jest, że nie ma prawa się odbyć jeden wiec z udziałem Donalda Tuska bez wspominania i to wielokrotnego o PiS. Podobnie ciężko znaleźć jakikolwiek wydanie „Wiadomości” z czasów Jacka Kurskiego, w których nie byłoby Tuska albo „totalnej opozycji”, tudzież „Für Deutschland”. Pewnym też jest, że Monika Olejnik nie zada trudnego pytania Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, a Danuta Holecka Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Co jeszcze nie budzi żadnych wątpliwości? A na przykład tandeta propagandowa zawarta w spotach wyborczych, bo o tym to już krążą legendy. W ostatnim czasie pod tym względem mieliśmy same „perełki” i PiS prześcigał się z KO. Pamiętamy spot z Auschwitz, za który słuszne baty „zebrał” twórca z PiS. W rewanżu KO wypuściła żenadę z trupimi czaszkami i Putinem, który współpracuje z Macierewiczem i Kaczyńskim. I takich produkcji można przywołać dziesiątki, jak nie setki, aż tu nagle… Nie wiadomo co się stało, może w końcu zlecenie dostali profesjonaliści zamiast szwagrów i efekt zatyka dech w piersiach.

W świecie kinematografii i reklamy podobny obraz pewnie uchodziłby za średni albo i przeciętny, ale w świecie polityki czegoś takiego dawno nie widziano. Pierwsze niespotykane zjawisko to scenariusz, ktoś się przy tym najwyraźniej napracował i chociaż można się przyczepić do pewnych kalek, to wszystko razem jest dość zgrabne i zdystansowane. Nie da się też ukryć, że zatrudniono montażystę, przyzwoitego dźwiękowca i nawet lektor nie ma wady wymowy. Poza tym przekaz nie razi tępym toporem propagandy, ale sprytnie kontrastuje cytaty z polityków, którzy się sami ośmieszają, co z kolei oznacza, że i reżyser nad tym wszystkim czuwał.

Pamiętając o tym, że mamy do czynienia z politykami i to zawsze wiąże się z grabieniem do siebie, trzeba jednak dostrzec wysiłek twórczy i jest to o tyle łatwe, że po obejrzeniu oczy nie pieką, a i delikatny uśmiech się pojawia. Bóg jedyny raczy wiedzieć jak do tego doszło, niemniej PiS-owi udało się zrobić coś wybitnego, jak na polityczne i kampanijne warunki. Gdyby Kurski chociaż w połowie robił taką TVP, to pewnie PiS rządziłby 10 kadencji. Nie wiadomo, czy tak Jaskóła jest zapowiedzią wiosny, czy też swoistą „wpadką”, w każdym razie to jedna z lepiej zrobionych rzeczy, jaką w polskiej polityce widziano.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!