Talmud to niepisana filozofia żydowska pełna niespodzianek, ale sprowadzająca się do prostej reguły: „wszystko, co jest dobre dla żyda jest złe dla goja i wszystko, co złe dla goja jest dobre dla żyda”. Zanim podniosą się głosy tradycyjne, czyli odnoszące się do antysemityzmu związanego nie tylko ze „spiskiem”, ale i pisownią, wypada wyjaśnić, że „żyd” to wierzący Żyd i każdy słownik o tym mówi – o dziwo.
Niestety goje są zmuszeni do tego, żeby robić wstępy i tłumaczyć się, że nie są zainteresowani eksterminacją narodu wybranego, zanim nieśmiało powiedzą kilka słów o rasistowskich zapędach tego narodu. Przez całe dziesięciolecia słownikowa eksterminacja Palestyńczyków, której dokonywał i dokonuje Izrael, była nazywana walką z terroryzmem. Jednocześnie każde wskazanie na zbrodnie wojenne i ludobójstwo odpalało krucjatę światowych mediów i opłacanych autorytetów. Wszystko jednak ma swój początek, środek i koniec. W tej chwili trudno powiedzieć, na jakim etapie jest fanatyzm narodu wybranego, ale z całą pewnością o początku mówić nie możemy.
Coś pękło i świat nagle dostrzegł, że propaganda rozmija się z tragicznym obrazem rzeczywistości. W Strefie Gazy Izrael bombardował osiedla i szpitale, żłobki i domy starców, a w konsekwencji mordował dzieci i starców, nie wspominając o planecie, bo ślad węglowy za zbrodnią izraelską cięgnie się tak długo, jak gęsto. Przekroczenie kolejnej granicy, jaką była pochwała przemocy, tortur i gwałtów na antenie izraelskich mediów, zrobił takie wrażenie, że nawet „Gazeta Wyborcza” musiała to odnotować, aczkolwiek komentarze dla abonentów wyłączyła:
Raport izraelskiej organizacji pokazuje, że w centrach zatrzymań dla Palestyńczyków systemowo dochodziło do przemocy fizycznej i psychicznej. Jedno z takich miejsc nazwano “izraelskim Guantanamo” od niesławnego amerykańskiego obozu. Tymczasem w izraelskiej telewizji omawiano “za i przeciw” gwałcenia więźniów.
W jednym z kanałów izraelskiej telewizji zaproszonych gości pytano, czy gwałty na więźniach są akceptowalne, czy nie. Dziennikarz Yehuda Schlesinger powiedział, że nie tylko popiera przemoc seksualną, ale że przemoc na “terrorystach” powinna być stosowana w “sposób instytucjonalny”. – To im się należy. To świetny sposób na zemstę. Może będzie to środek odstraszający – mówił o gwałcie na zatrzymanych. Inny dziennikarz skrytykował go za “nawoływanie do przemocy”. Schlesinger pracuje w darmowym dzienniku “Israel Hayom”, najszerzej dystrybuowanej gazecie w Izraelu, której właścicielem jest Sheldon Adelson, przyjaciel premiera Binjamina Netanjahu.
Kiedyś Seweryn Blumsztajn powiedział do Rafała Ziemkiewicza, że on może krytykować Żydów, bo sam jest Żydem. „Gazeta Wyborcza” skorzystała z doktryny Blumsztajna, który jest częścią tej nowej „Trybuny Ludu” i przedstawiła raport izraelskiej organizacji na temat izraelskich zbrodni. Ręce same złożyłyby się do oklasków, gdyby nie fakt, że taka samokrytyka najczęściej przykrywa cały obraz sytuacji, który jest daleko gorszy o prezentowanego.
Kiedy światowa opinia publiczna w końcu dostrzeże, że za parawanem rozmaitych tolerancji i walki z terroryzmem, kryje się pospolity rasizm i ludobójstwo, to ciężko oszacować. Za to pewne jest, że skala i natężenie izraelskiego fanatyzmu, zaczyna przerażać tych, którzy dotąd nie mieli odwagi się odezwać.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!