Wystarczy wiedza podstawowa, żeby w ułamku sekundy odczytać nagłą decyzję Donalda Tuska dotyczącą obchodów Święta Policji, które odbędą się dziś w Warszawie. Przydałoby się jeszcze w ramach tej wiedzy poukładać najważniejsze fakty i połączyć ze sposobem funkcjonowania Donald Tuska. Pierwszy fakt jest taki, że z niewiadomych przyczyn pierwszy raz na uroczystościach nie pojawi się prezydent Andrzej Duda, ale będzie jego przedstawiciel i odczyta list głowy państwa.
Drugi fakt to nagły komunikat, że Donald Tusk jednak weźmie udział w uroczystościach, o czym poinformowała Kancelaria Premiera, ale po tym jak było wiadomo, że prezydenta zabraknie. Po drodze na łamach kilku portali na prezydenta Andrzeja Dudę zdążyli się jeszcze obrazić policjanci. Idealny warunki i moment, żeby na scenie pojawił się Donald Tusk i odegrał kolejną tragifarsę, przez złośliwych nazywaną trollingiem. Każda okazja jest dobra, żeby odwrócić uwagę od istotnych problemów i projektów, dodatkowo można przykryć liczne wpadki, żeby nie powiedzieć kryzysy.
Jeden „błyskotliwy” komentarz, czy mało wyszukana ironia i się będzie działo to, co zawsze się dzieje w „polskim piekle”. Co prawda jeszcze nie przeczytaliśmy na portalu „X” wpisu dotyczącego Święta Policji, ale to kwestia czasu, gdy się dowiemy, że premier jest fantastycznym premierem, natomiast prezydent beznadziejnym prezydentem. O tym, że dziś rano premier miał Święto Policji w najgłębszym poważaniu też się dowiemy, ale źródłem informacji nie będzie Kancelaria Premiera, tylko jak zwykle Internet. Ten sam Internet lubi też demaskować takie polityczne odwracanie kota ogonem i przypomina o co tak naprawdę może chodzić, a jest co przypominać!
Wczoraj wydarzyło się sporo złego dla całej „koalicji 13 grudnia”, co zazwyczaj przekłada się na dobro Polski i Polaków. Zaczęło się od upokorzenia Władysława Kosiniaka-Kamysza przez Szymona Hołownię, który protekcjonalnym tonem, charakterystycznym dla siebie, opowiedział historię o tygrysku. Potem Donald Tusk ogłosił dymisję wiceministra Waldemara Sługockiego i jest to kara za absencję podczas głosownia ustawy aborcyjnej. Zaraz po tym wydarzeniu przed Sejmem pojawiła się „gdzilla aborcyjna”, czyli Marta Lempart, ze swoim szwadronem „wściekłych macic”. Krzykom, histeriom, wulgaryzmom i wyzwiskom nie było końca, a wszystkie te pozdrowienia zostały wysłane nie tylko w stronę PSL, ale i Donalda Tuska. Na koniec wspomniany Władysław Kosiniak-Kamysz w programie Bogdana Rymanowskiego „Gość Wydarzeń” oświadczył:
U nas w PSL jest wolność światopoglądowa – dodał, komentując stanowisko znacznej części swoich posłów. (…) W ujęciu Lewicy tolerancja jest jednokierunkowa, więc zalecałbym kierowanie się takimi hasłami, które powinny być dla wszystkich. Szacunek dla poglądów, wyważenie i spokój. (…) Rozpad koalicji jest mniej kosztowny niż utrata wyborców przez partie, które tworzą koalicję.
Podobnych i jeszcze większych zgrzytów jest w „koalicji 13 grudnia” jeszcze sporo, dość wspomnieć o wolcie Romana Giertycha, czy znacznie większej aferze, jaką była nieudolna próba aresztowania byłego wiceministra Marcina Romanowskiego. W tak gęstym klimacie Donald Tusk zawsze szuka ucieczki i najczęściej wybiera drogę prowokacji. Święto Policji i absencja prezydenta Andrzeja Dudy to doskonała okazja, żeby na szybko przygotować spektakl, który będzie emocjonalną konkurencją dla nudnych tematów związanych z rozwojem Polski i jednocześnie przynajmniej częściowo przesłoni mnożące się kryzysy koalicyjne.
Czy w tej układance jest miejsce na Święto Policji i samych policjantów? Owszem, ale jak zawsze jest to takie same miejsce w szeregu politycznych przepychanek i propagandowych zagrywek. Każda kolejna ekipa rządzące traktuje wszelkie służby mundurowe jako zbrojne ramię władzy i oczekuje wiernej służby w tym zakresie. Donald Tusk jako lider opozycji na święcie „pisowskiej” Policji z pewnością by się nie pojawił, ale skoro prezydenta nie będzie, to przypomniał sobie, że taka formacja istnieje i można ją wykorzystać.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!