Foto: Twitter.com / screenshot

Nie tylko w Paryżu płoną samochody i słychać brzęk tłuczonego szkła, przy okazji rozgrywek sportowych, czy nocy sylwestrowej. Wczoraj, 3 grudnia 2023 roku późnym wieczorem, rzecznik niemieckiej policji podał dokładne dane dotyczące zatrzymania osób biorących udział w sylwestrowych zamieszkach w Berlinie.  Tymczasowo aresztowano lub zatrzymano 145 osób, w zdecydowanej większości mężczyzn. Podobne informacje od kilku dni przekazywały niemieckie media, ale policja z oficjalnym komunikatem czekała aż cztery dni.

W związku z dużą presją społeczną i polityczną, niemieckie służby, jak nigdy, zdecydowały się podać narodowość zatrzymanych osób, które w większość już zostały zwolnione. Odnotowano 18 różnych narodowości, 45 podejrzanych miało obywatelstwo niemieckie, co nie oznacza, że urodzili się w Niemczech. Wśród obcokrajowców najwięcej było emigrantów z Afganistanu, bo aż 27 i nie co mniej Syryjczyków (21). Przebieg zamieszek miał bardzo agresywny charakter, z tego powodu wszczęto 355 postępowań karnych i administracyjnych, czyli znacznie więcej niż zatrzymano podejrzanych. Główne kierunki śledztwa to naruszenia spokoju, napaści, opór wobec funkcjonariuszy organów ścigania i ratowników, niebezpieczne uszkodzenia ciała oraz spowodowanie wybuchu.

Policja niemiecka podała też liczbę rannych funkcjonariuszy interweniujących nie tylko w Berlinie, ale i Nadrenii Północnej-Westfalii. Według danych Centralnego Urzędu Policji w sumie zostało rannych 42 policjantów. Dodatkowo minister spraw wewnętrznych Nadrenii Północnej-Westfalii Herbert Reul (CDU) poinformował, że w tym landzie aresztowano ponad 250 osób, ale ciągle trwa identyfikacja wielu innych podejrzanych.

W niemieckiej przestrzeni politycznej, społecznej i medialnej widać wyraźną zmianę nastrojów i coraz mniej poprawności politycznej. Nawet przedstawiciele niemieckiej lewicy mówią otwartym tekstem o emigracyjnym podłożu powtarzających się zamieszek. Zwrócił na to uwagę senator Andy Grote (SPD) i jednocześnie podkreślił, że szczególnie podły charakter mają ataki na służby ratownicze.

Kwestia pochodzenia migracyjnego również odgrywa tu pewną rolę. (…) To najbardziej podła rzecz, jaką można sobie wyobrazić, atakowanie tych, którzy chcą pomagać innym – Andy Grote (SPD) w wywiadzie dla telewizji NDR.

Bardzo podobne stanowisko zajmują władze federalne, które zapowiadają konsekwentne ściganie sprawców. Christiane Hoffmann, pełniąca funkcję zastępcy rzecznika rządu oświadczyła w poniedziałek, że rząd niemiecki ma pełne zaufanie do służb i władz poszczególnych landów, które mogą liczyć na pełne wsparcie państwa niemieckiego. Z kolei federalna minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser z SPD wyraziła oburzenie i wściekłość, że sprawcy zamieszek dokonywali zamachów na ratowników.

Jeszcze kilka lat temu, w czasie rządów Angeli Merkel podobne informacje były systematycznie blokowane, a o wskazywaniu na problem związany z falą emigrantów przez urzędników federalnych, czy krajów związkowych w ogóle nie było mowy.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!