Foto: Twitter.com / Sławomir Mentzen

Katarzyna Pruszkiewicz to lewicująca dziennikarka, która pracowała w kilku redakcjach, ale trzyma się tej samej firmy Ringier Axel Springer, dość znanej w Polsce z rozmaitych kontrowersji. Do niedawna Pruszkiewicz pracowała w Newsweek Polska, teraz publikuje na portalu noizz.pl i właśnie na tym portalu wczoraj pojawił się jej artykuł pod tytułem: Byłam na piwie z Mentzenem. Wyszła z tego “beka”. Ktokolwiek wie jak działają media, to nie będzie miał złudzeń, że lewicowa dziennikarka jest w stanie napisać obiektywny artykuł o prawicowym polityku i odwrotnie. W tym przypadku również nie ma żadnych niespodzianek.

Niemal od pierwszego zdania wchodzimy w świat dziennikarskiej „narracji” i cudownych zbiegów okoliczności, jakie tylko mogą się przydarzyć pracownikom realizującym medialno-polityczne zlecenia. Na spotkaniu Rodziny Radia Maryja Pruszkiewicz prawdopodobnie bez trudu odnalazłaby dziesięciu ateistów, tak jak od progu na spotkaniu z Mentzenem udało jej się spotkać młodą dziewczynę, którą najbardziej interesowała aborcja, LGBT i odcięcie państwa od Kościoła:

Nie rozumiem czemu Konfederacja, która jest za obaleniem różnych zakazów, popiera zakaz wykonywania aborcji. Kobiety powinny mieć prawo decydowania o swoim ciele. Przeszkadza mi też to, że Mentzen nie opowiada się jednoznacznie za odcięciem Kościoła od państwa i likwidacją religii w szkołach. Mogliby sobie również odpuścić niesmaczne żarty o osobach LGBT — mówi w rozmowie ze mną. 

Cóż za fart, równie łatwo da się odnaleźć kibica Lecha Poznań na trybunie Legii Warszawa, ale na tym nie koniec szczęścia pani redaktor. Drugim rozmówcą był trzydziestoletni Grzegorz i tak oto podsumował spotkanie z Mentzenem:

Chciałem usłyszeć, co Mentzen ma do powiedzenia i okazało się, że niewiele. Na spotkaniu nie padły żadne konkrety — obiecał niskie podatki i hejtował inne partie. Nie wyjaśnił, jak zamierza spełnić swoje obietnice — opowiada mi 30-letni programista Grzesiek. — Nabieram wrażenia, że Mentzen jest takim samym populistą jak pozostali politycy, tylko głosi odmienne hasła. Od Tuska różni go tylko to, że Tusk jeździ do starych, a on do młodych — dodaje.

W całym tłumie zwolenników Mentzena nie udało się pani redaktor pogadać z jednym zwolennikiem Mentzena albo się to wzięło i wycięło, żeby polityczna robota wypełniała warunki zamówienia. Mimo wszystko jest w tej propagandowej tyradzie jeden konkret, który zwraca uwagę i doskonale podsumowuje to, co tak naprawdę sprzedaje Sławomir Mentzen. Większość Polaków przy odpowiednim nasyceniu organizmu alkoholem chętnie rozmawia o sporcie, seksie i polityce. Z relacji Katarzyny Pruszkiewicz wynika, że na spotkaniach z liderem „Nowej Nadziei” nie rozdaje się kiełbasy wyborczej, tylko sprzedaje piwo „Mentzen” i to po 15 zł za butelkę.

Nie ma żadnego przypadku w tym, co robi Sławomir Mentzen i w tym do jakiej grupy docelowej dociera. On się polityką bawi i traktuje politykę, jako kolejne narzędzie biznesowe. Swoje Mentzen już wygrał, bez wzglądu na wynik wyborów i jak słusznie zauważył Grzegorz, wszystko jest oparte na populistycznym przekazie. Dzięki polityce Mentzen stał się rozpoznawalnym biznesmenem i to w dwóch branżach: doradztwo podatkowe i browarnictwo.

Mentzen nie żyje z uproszczonych podatków, ale z tego, że podatki są skomplikowane, dlatego Mentzen sprzedaje młodym ludziom wizje raju podatkowego, w którym sobie kupią dom, dwa samochody i grilla, ale żeby w to uwierzyć trzeba sporo wypić, stąd każde spotkanie jest połączone ze sprzedażą piwa. Złoty interes i podwójny marketing, czysto biznesowy i czysto polityczny. Relacja Katarzyna Pruszkiewicz to w 99% propaganda, ale zupełnie przypadkowo trafiła w sedno – Mentzen robi biznes na polityce i politykę na biznesie.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!