Foto: Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl

Dziś mija równo rok od wybuchu konfliktu na Ukrainie i niemal od pierwszych chwil do Polski napłynęła potężna fala uchodźców. Tak naprawdę do końca nie wiadomo ile Ukraińców w Polsce przebywało i ile przebywa nadal. Mówiło się o 3 milionach, mówiło nawet o pięciu, ale wszystkie te dane nie są precyzyjne, natomiast istnieje jeden wskaźnik, który opiera się na bardzo dokładnych liczbach i jest nim wniosek oraz samo nadanie numeru PESEL.

Według danych, jakimi dysponuje MSWiA, obecnie na stałe przebywa w Polsce około 1,3 miliona Ukraińców, ale pamiętać trzeba, że dane te są oparte na wspomnianych wnioskach PESEL i przyznaniu numeru PESEL. Z kolei szacunki MSWiA wskazują, że tylko w pierwszych miesiącach konfliktu, do Polski przybyło ponad dwa miliony uchodźców, z czego 1,6 miliona trafiło do polskich domów, a pół miliona do kwater zbiorowych. Z dniem 1 marca 2023 roku, osoby przebywające w miejscach zbiorowego zakwaterowania będą musiały płacić za swój pobyt w Polsce do 75% łącznych kosztów utrzymania, jednak nie więcej niż 60 zł dziennie.

Najwięcej uchodźców z Ukrainy przebywa w województwie mazowieckim, co jest dość oczywiste z racji położenia regionu i jego wielkości. Drugie miejsce zajęło województwo śląskie, trzecie dolnośląskie, czwarte małopolskie. W rankingu miast też bez niespodzianek, liderem jest Warszawa, gdzie przyznano 105 821 numerów PESEL, we Wrocławiu 44 812, w Krakowie 31 648, w Poznaniu 26 252, w Gdańsku 17 258, w Łodzi 16 736, w Szczecinie 14 483 i w Katowicach 10 995.

Nie lada wyzwaniem dla Polski było też przyjęcie Ukraińskich dzieci do szkół i w tym przypadku rządowe źródła podają, że aktualnie w polskich szkołach uczy się około 200 000 ukraińskich dzieci. Na początku była to jedna wielka improwizacja i nauczyciele mówili wprost, że trudno mówić o lekcjach, a raczej należy traktować ukraińskich uczniów jako podopiecznych. Później młodzi goście z Ukrainy zostali wciągnięci do polskiego systemu edukacji i trudno powiedzieć, kto na tym wyszedł lepiej.

Ostatni wskaźnik jest bardzo ciekawy, ponieważ dotyczy zatrudnienia i jeśli wierzyć danym rządowym, to 60% ukraińskich uchodźców podjęło legalną pracę. Nie jest to wskaźnik zwalający z nóg, przy bezrobociu na poziomie zaledwie 5,5%. Niewiadomo jednak, czy dane rządowe mówią o dorosłych Ukraińcach, czy o całej populacji. Wydaje się, że raczej dotyczy to osób dorosłych, bo z całą pewnością grupa dzieci wśród uchodźców stanowi kilkadziesiąt procent. Oznaczałby to, że nie brak pracy, tylko brak chęci do pracy jest głównym powodem 40% bezrobocia w grupie uchodźców.

Wielokrotnie politycy, dziennikarze i eksperci wskazywali, że fala ukraińskich pracowników zasili naszą gospodarkę i przyczyni się do rozwoju. Póki co nic na to nie wskazuje, za to pewne jest, że Polska poniosła olbrzymie koszty finansowe, społeczne i osłabiła własne bezpieczeństwo, przekazując Ukrainie sprzęt wojskowy. W tym sensie ta „wojna jest nasza” lub jak kto woli jesteśmy jednym z większych płatników netto.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!